I za biurkiem i na kolanach Konkursy
Kilka refleksji o kondycji i wyzwaniach współczesnej polskiej biblistyki oraz aktualnej roli badacza Pisma Świętego.
Ks. Prof. Henryk Witczyk (fot. ks. Adam Sekściński)
I Kongres Biblijny. Warszawa 28-30.10.2011
Motto:
„Poczucie odpowiedzialności za wierzących, sprawia, że przykładamy wszelką możliwą troskę do tego, by jak najgłębiej rozumowo wnikać w problemy egzegetyczne. A z drugiej strony należy podchodzić do badania tekstów Pisma Świętego, do ich interpretacji, z własnym horyzontem hermeneutycznym – horyzontem współczesnego naukowca, chrześcijanina, żyjącego we wspólnocie Kościoła (tu i teraz).”
/Ks. prof. dr hab. Henryk Witczyk/
Ks. Adam Sekściński: Jak Ksiądz Profesor ocenia aktualną kondycję Polskiej biblistyki? Gdzie lokujemy się pośród światowych trendów?
Ks. prof. dr hab. Henryk Witczyk: Napawa nadzieją fakt, że coraz więcej młodych biblistów kończy Studia Biblijne w Biblicum albo w Jerozolimie. Ponadto, większość tego gremium uzyskuje stopień naukowy doktora z zakresu biblistyki. To sprawia, że od samego początku wchodzą na poziom debaty ogólnoświatowej. Doktoraty pisane są zazwyczaj w języku angielskim i wkraczają w otwartą dyskusję nad najbardziej aktualnymi zagadnieniami teologicznymi. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż polscy bibliści są obecni w różnych instytucjach naukowych lub zespołach badawczych – np. dwóch pracuje w Biblicum Rzymskim, jeden - wybitny specjalista w zakresie Pism Św. Pawła – prowadzi badania w Urbanianum (także Ośrodek Studiów Biblijnych). Z kolei inny Polak - dominikanin - pracuje jako biblista w Jerozolimie. Można zatem powiedzieć, że reprezentacja polskich biblistów w centrach studiów biblijnych na świecie jest, może niezbyt liczna, ale niemniej zauważalna. Wierzę, że jest to tendencja rozwojowa, choć w ogromnym stopniu zależy to od tego, na ile biblista, po ukończonych studiach, zwieńczonych w wielu przypadkach doktoratem nauk biblijnych, może zamieszkać za granicą (w Rzymie czy w Jerozolimie), by tam kontynuować swoje badania. Warunek sine qua non prowadzenia współczesnego dyskursu naukowego - trzeba mieć najlepsze na świecie biblioteki w zasięgu ręki! Przykład - biblioteka rzymskiego Biblicum jest - w moim przekonaniu - taką placówką, która znakomicie realizuje nasze zapotrzebowanie na najnowszą literaturę. Nie można posługiwać się jedynie opracowaniami, bibliografiami, materiałami przysyłanymi przez Internet lub bazować li tylko na krótkich wyjazdach badawczych. Oczywiście, że praktykujemy także i taką formę, ale doprawdy trudno uznać ją za wystarczającą. Podsumowując, powiedziałbym, że owe dwadzieścia lat wolności, jakimi dane nam jest się cieszyć, dało efekt wyraźnego zarysowania obecności i potencjału polskiej biblistyki na arenie europejskiej i światowej. Nie bez znaczenie jest tu fakt stopniowego, ale konsekwentnego przełamywania bariery językowej, organizacyjnej, ekonomicznej. Wydaje się, że młodzi polscy bibliści, bez większych trudności, posługują się w swoich pismach, konwersacjach, dyskusjach naukowych zarówno językiem angielskim, jak i włoskim, niemieckim czy francuskim.
Można zatem zaryzykować tezę, że „nadrabiamy zaległości” z okresu Żelaznej Kurtyny, gdy dostępność do źródeł naukowych oraz ich opracowań była dramatycznie limitowana przez uwarunkowania polityczno – ekonomiczne, by nie rzec – ideologiczne?
- Tak! Z kolei pierwsze lata po odzyskaniu wolności, były jeszcze o tyle dobrym czasem, że polskie diecezje cieszyły się wsparciem ze strony różnych organizacji dobroczynnych, filantropijnych, także Polonii amerykańskiej, które fundowały stypendia lub w inny sposób partycypowały w badaniach naukowych. Dzisiaj ten problem powraca, ponieważ aktualnie kościoły lokalne muszą same organizować środki na kształcenie i pracę naukową swoich księży.
Czy jest jakiś obszar badań lub może metoda naukowa, którą można by uznać za swego rodzaju „znak rozpoznawczy” lub specjalność polskiej biblistyki?
- Sądzę, że można wymienić kilka takich cech charakterystycznych. Po pierwsze: interpretacja Biblii w Kościele. Nie oznacza to w żadnej mierze interpretacji „mało naukowej” - dewocyjnej, pobożnościowej; przeciwnie - dobra interpretacja dla Kościoła, dla ludu wierzącego, wymaga znakomitej znajomości najnowocześniejszych, najlepszych współczesnych standardów egzegetycznych i umiejętności krytycznego ocenienia tego, co jest jedynie hipotezą badawczą (za którą przemawia jeden wątpliwy argument), a co jest poważną teorią, opartą na wielu merytorycznych, pogłębionych przesłankach.
Przybliżanie tego rodzaju zdobyczy biblistyki światowej, które często są wypracowywane z udziałem polskich biblistów, szerokim rzeszom teologów i ludowi bożemu, jest rzeczą niesamowicie ważną – w moim przekonaniu – misją tej dyscypliny, wyznacznikiem jej użyteczności, może nawet – wartości! Biblistyka polska ma ten dodatkowy atrybut, że nie jest uwikłana w jakieś jałowe dyskusje, spory, które po latach są zarzucane i postrzegane jako droga donikąd. Tak niestety działo się (w kilku przypadkach) w biblistyce XX wieku. Z tego powodu, rezultaty wielu badań historyczno – krytycznych, jakie dominowały, zwłaszcza w Niemczech w połowie XX wieku, dzisiaj pozostają bardzo wątpliwe. Oczywiście, niektóre z nich zostały zachowane, ale większość stanowi czystą hipotezę. Zatem pierwszy specyficzny rys polskiej biblistyki - interpretacja Biblii w Kościele. Po drugie zaś, nacisk na obronę zdrowej metody historyczno – krytycznej przed ideologizacją. Retrospektywnie rzecz ujmując, można dostrzec ideologiczne wypaczenie tej metody w okresie komunizmu (chociażby publikacje Zenona Kosidowskiego, aktualnie z kolei - materiały Tomasza Węcławskiego, który jako teolog fundamentalista, nawiązuje do prac socjologa religii Gerda Theissena). Nurt ukazywania warstw wiarygodnych historycznie w Ewangeliach (bo tego obszaru on przede wszystkim dotyczy oraz niektórych Ksiąg Starego Testamentu) i równoczesne wpisanie w nie świadectw historii, wiary Apostołów, czy świadków objawienia, jest - według mnie - bardzo ważne, ponieważ, tak pojmowana i uprawiana biblistyka, w sposób rzeczywisty, służy zarówno myśleniu krytycznemu, rozumowemu odkrywaniu tego, co jest rzeczywiście historią, jak również prowadzi do odsłonięcia świadectw biblijnych, stanowiących przesłanie wiary - Dobrą Nowinę. Za miesiąc ukaże się publikacja mojego wspólnego autorstwa z księdzem profesorem Kudasiewiczem – książka będzie nosiła tytuł: „Jezus i Ewangelie w ogniu dyskusji. Od Reimarusa do Tomasza Polaka”. Ukazuje ona całą głębię badań historyczno – krytycznych, dotyka wymiarów historycznych w Ewangeliach, a równocześnie odkrywa głębię przesłania Dobrej Nowiny. Analiza będzie uporządkowana w trzech częściach. Mogę jeszcze dodać, iż w Instytucie Nauk Biblijnych KUL-u, od ponad roku publikujemy wyniki najlepszych projektów badawczych biblistów polskich z różnych ośrodków, w czasopiśmie obcojęzycznym „Biblical Annals”, dystrybuowanym w świecie. Zamieszczane są pełne artykuły w językach obcych lub ich rzetelne, obfite streszczenia.
Tą uwagą dał Ksiądz Profesor niejako odpowiedź na kolejne pytanie o projekty naukowe - aktualnie prowadzone w Polsce lub w świecie - które szczególne budzą zainteresowanie Księdza Profesora…
- Przede wszystkim chodzi o trzy nurty badań, w których po części sam uczestniczę, a które są rozwijane przez kolegów biblistów. Pierwszy, to nurt badawczy retoryki grecko –rzymskiej, obecnej w Pismach św. Pawła, a odgrywających tak wielką rolę dla rozumienia przez Kościół teologii chrześcijańskiej. Jednym z przedstawicieli tego nurtu bezsprzecznie pozostaje wybitny biblista Polski, pracujący w Rzymie na Urbanianum, ksiądz profesor Andrzej Gieniusz CR. Także ksiądz doktor Marcin Kowalski, w lutym bieżącego roku obronił dysertację, udowadniając, że rozdziały 10-12 Drugiego Listu do Koryntian, stanowią zwartą całość. Wykazanie tej zależności jest możliwe tylko wtedy, gdy zaaplikuje się do analizy wymienionych rozdziałów - powszechnie rozdzielanych – te, a nie inne, narzędzia egzegetyczne. Ksiądz Kowalski wykazał, że Apostoł posługuje się kapitalnie modelami, tropami, stosowanymi w retoryce grecko-rzymskiej. Drugi nurt badawczy, reprezentowany przez wielkiej klasy qumranologa - księdza doktora Henryka Drawnela, którego badania nad tekstami z Qumran, zaowocowały wydaniem na wiosnę tego roku publikacji książkowej w Oxford University Press, podejmuje krytyczne wydanie aramejskiej astronomicznej księgi z Qumran (Astronomical Book from Qumran) - tekst, wydanie krytyczne, tłumaczenie i komentarz. Prawdziwe wyzwanie! Tekst - często szczątkowy - do tego jeszcze komentarz… Przede wszystkim jednak fakt, iż przez dziesięciolecia pozostawał niekomentowany przez specjalistów, ze względu na bardzo dużą ilość zapisów cyfrowych, liczbowych, itp. Ksiądz Darwnel zadał sobie pytanie: dlaczego we wspólnocie religijnej Qumran tak namiętnie posługiwano się cyframi. W oparciu o porównawcze badania z terenu Babilonii, postawił bardzo interesującą tezę - przyjętą w qumranologii światowej. Wreszcie trzeci nurt badań, które są rzeczywiście bardzo fascynujące i rozwojowe, to stosowanie metody analizy narracyjnej, zapoczątkowanej przez księdza profesora Waldemara Rakocego. Dzisiaj doskonale tę metodę wykorzystuje wielu innych badaczy Pisma Świętego, między innymi ksiądz Wojciech Pikor w swych badaniach nad Księgą Ezechiela, czego rezultaty możemy odnaleźć w publikacjach tego autora, zwłaszcza ukierunkowanych na zaanektowanie rezultatów badań do opracowania materiałów katechetycznych. Natomiast, jeżeli chodzi o mnie osobiści, to aktualnie jestem zaangażowany w nurt badań nad Ewangeliami - historia i teologia w Ewangelii; jak wzajemnie przenikają się te dwie warstwy w najważniejszych świadectwach o Jezusie Chrystusie, czyli - co jest faktem a co jest orędziem, interpretacją objawienia pochodzącą z natchnienia Bożego.
W powszechnym odbiorze – biblistyka uchodzi za dyscyplinę dość hermetyczną; posługując się językiem współczesnym, można by rzec: „niszową”. Czy możliwe i pożądane jest, by biblistyka wyszła z bibliotek i gabinetów naukowych do zwykłego odbiorcy, który ma przeciętny kontakt z tekstem Pisma Świętego?
- Wierzę, że jest to możliwe; nawet zaczyna się po części udawać! Takiemu „wychodzeniu badań biblijnych z bibliotek, od biurka”, służą przede wszystkim sympozja, które organizujemy. Jesteśmy akurat na Sympozjum ogólnopolskim dla biblistów, ale pozwolę sobie na odniesienie do środowiska lubelskiego. Instytut Nauk Biblijnych KUL, od kilku lat jest organizatorem dwóch cykli sympozjalnych – edycji wiosennej (dla środowiska lubelskiego) oraz edycji jesiennej (o charakterze ogólnopolskim). Wybieramy interesujące tematy, zazwyczaj zapraszamy też do naszego grona, jednego czy dwóch wybitnych biblistów z zagranicy, propagujemy tę ideę w mediach...
Jednak w tym roku edycja jesienna została odwołana z ważnych przyczyn…
- Nie tyle odwołana, co Sympozjum październikowe przenieśliśmy do gmachu UKSW w Warszawie, gdzie odbędzie się I Ogólnopolski Kongres Biblijny, z udziałem kard. Ravasiego – gościa honorowego tych obrad. Jednak, nie tylko w trakcie sympozjum, staramy się wprowadzać osiągnięcia biblistyki do świadomości szerokich rzesz ludzi. Korzystamy z różnych form prezentacji tekstowych, medialnych (np. audycji radiowych), publikacji prasowych w czasopismach diecezjalnych - choćby na łamach „Gościa Niedzielnego”. Z nieukrywaną przyjemnością obserwuję, jak młodzi bibliści potrafią te najlepsze osiągnięcia wiedzy historyczno – krytycznej przenosić na język bardzo interesujący, zrozumiały, a zarazem tak ciekawy, ukazujący świat, w którym Pismo Święte powstawało. Po drugie, wielu biblistów w swoich diecezjach organizuje Szkoły Słowa Bożego i Kręgi Biblijne dla zainteresowanych. To są przede wszystkim katecheci, ale też osoby świeckie, z wyższym wykształceniem. Na przykład w Lublinie prowadzone są podyplomowe Studia Biblijne, cieszące się ogromnym zainteresowaniem - trzy lata z rzędu, na każdym roczniku, około 100 osób. Zatem, wychodzenie biblistów do świata ludzi wierzących, interesujących się Pismem Świętym, czy historią zbawienia, ma kilka sektorów, kilka dróg, nie mówiąc oczywiście o niezliczonej ilości publikacji książkowych, popularyzujących wiedzę biblijną.
Jaka jest opinia Księdza Profesora na temat sposobu kształcenia i budowania ścieżki rozwoju naukowego młodych polskich biblistów?
- W ostatnim roku przedstawiliśmy diecezjom polskim możliwość zdobywania ugruntowanej wiedzy biblijnej w Instytucie Nauk Biblijnych na KUL-u, ponieważ koszty kształcenia zagranicznego są bardzo wysokie (utrzymanie studenta i opłacenie studiów w skali rocznej, to wydatek około dziesięciu tysięcy euro). Postawiliśmy na tak samo wysokim poziomie, jak na Biblicum w Rzymie, naukę języka hebrajskiego, greckiego i innych języków starożytnych – nieodzownych w pracy o takim nachyleniu merytorycznym. Dopiero po ukończeniu trzyletniego studium licencjackiego, gdy student legitymuje się wystarczającą znajomością języka hebrajskiego i greki, diecezja może mieć nadzieję, że zagraniczne studia przyniosą oczekiwane owoce pod postacią rozwoju osobistego i naukowego młodego biblisty. Jesteśmy w trakcie rozmów z Biblicum i pracujemy nad umową współakredytacyjną, umożliwiającą zaliczenie części zajęć w naszym Instytucje do standardów akademickich, promowanych i akceptowanych przez rzymską uczelnię. Otwiera to – dotychczas nieosiągalną – możliwość rozpoczęcia studiów biblijnych na KUL-u, a ukończenia ich na Biblicum, z uzyskaniem stosownego certyfikatu. Jestem przekonany, że praca polskiej Komisji Biblijnej oraz indywidualne osiągnięcia wielu naszych profesorów absolutnie przekonują niezwykle wymagających decydentów z Biblicum i pozwalają postrzegać nas, jako rzetelnych, profesjonalnych partnerów w procesie kształcenia wysokospecjalistycznej kadry naukowej.
Wspomniał Ksiądz Profesor, że studiują już nie tylko księża, osoby duchowne, ale także i świeccy. Tutaj rodzi się pytanie: czy biblistyka to wąska specjalizacja zarezerwowana dla określonej grupy adeptów – głównie osób duchownych? Kto może być biblistą? Czy to przestrzeń aktywności poznawczej tylko dla chrześcijan? Czy agnostyk będzie dobrym badaczem Pisma?
- To nie jest kwestia - agnostyk, ateista czy wierzący – tylko kwestia doboru i zastosowania metod interpretacyjnych. Selektywność i subiektywizm w doborze metod egzegetycznych, nie tylko ogranicza, zawęża perspektywę badawczą, np. odkrywa tylko warstwę historyczną, bez implikacji teologicznej (ewentualnie teologię uzna za mit wpisany, jakoś wkomponowany w dzieje zbawienia), ale niejednokrotnie deprecjonuje cały proces badawczy wraz z uzyskanymi rezultatami. Istnieją określone procedury badawcze, jednak i dzisiaj jawi się niebezpieczeństwo tego rodzaju, że do odczytania całej głębi orędzia Pisma Świętego należy zastosować kilka metod badawczych, poczynając od krytyki tekstu, poprzez historię powstawania tekstu, jego środowisko, redakcję, tradycję, ale również metoda analizy narracyjnej, czy - omawiana wcześniej - analiza retoryczna, socjologiczna lub antropologiczna, a także spojrzenie z perspektywy żydowskich metod interpretowania czy pisania tekstów. Dopiero zharmonizowanie tych wszystkich podejść, wyników obserwacji, daje pełniejsze podstawy do odczytania Orędzia. Bywa jednak, że socjolog religii pisze książkę i obwieszcza, że wynik właśnie jego badań, to jest całe przesłanie Pisma Świętego. To daleko idące nieporozumienie; w świecie biblistów tego rodzaju – rzekłbym – megalomania, jest natychmiast karcona bardzo surowymi recenzjami. Wiadomo bowiem, że każda z metod jest w stanie odczytać jakiś fragment rzeczywistości. Chodzi o zdolność zachowania głębokiej uczciwości i pokory oraz świadomości specjalizacji (bym umiał - będąc np. morfokrytykiem, skorzystać z wyników badań narratologa lub retoryka) .
Jak przekładają się efekty studiów biblijnych na życie Kościoła w Polsce – np. na kształt liturgii, przekaz katechetyczny lub standardy homiletyczne?
- Przekładają się bardzo dobrze na sposób myślenia specjalistów w tych dziedzinach – teologów, księży, studiujących te przedmioty, na ich wykłady, publikacje, Niemniej, wielkim dla mnie wyzwaniem pozostaje pogłębienie tego procesu przenikania. Wielu duszpasterzy śledzi dobre publikacje biblijne, ale generalnie rzecz biorąc, nie jest to zjawisko powszechne; sądzę, że gdybyśmy tak spojrzeli - zwłaszcza w kierunku młodszego duchowieństwa - to nie wiem, czy bylibyśmy do końca usatysfakcjonowani oglądem tych spraw. Na pewno prezbiterzy wynoszą bardzo dużo wiedzy z Seminarium Duchownego, z seminariów naukowych, ale potem praktyka pozostawia sporo do życzenia. Najbardziej bolą homilie, czy raczej kazania, a właściwie swego rodzaju „przemówienia”, wygłaszane w trakcie liturgii, po czytaniu Ewangelii. W owych „przemówieniach” żadna myśl, nie mówię ze wszystkich czytań, ale nawet z Ewangelii, nie jest interpretacją tematu, czy argumentem w rozumowaniu. Zjawisko jest zatrważająco aktualne. Niestety, duża część tych „przemówień” bywa transmitowana przez media. Jako biblista zastanawiam się, na ile mówiący zdaje sobie sprawę z tego, że jest po to, by na konkretną sytuację życia określonych ludzi, pielgrzymów, czy innych wiernych, spojrzeć przez pryzmat Słowa Bożego(!), a nie z perspektywy wybranego przez siebie tematu i własnych przemyśleń. Czy to jest jeszcze kazanie katechizmowe? W tej materii pozostaje wiele do zrobienia, rozważenia i spokojnego przedyskutowania.
Niedawno miałem przyjemność przeprowadzić dłuższą rozmowę – wywiad z J.E. Arcybiskupem Damianem Zimoniem. Zadałem wtedy podobne pytanie o transpozycję dorobku naukowego biblistyki na praktykę życia chrześcijańskiego. Ekscelencja udzielił niezwykle ciekawej i przenikliwej odpowiedzi, wskazując na dzieło Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, który w charyzmat Ruchu „Światło – Życie” immanentnie wpisał podstawę biblijną, jako drogę do zanurzenia w Chrystusie. Wychował w tym duchu kilka pokoleń śląskiej – i nie tylko śląskiej – młodzieży. To jest niesłychanie namacalne, realne sprzężenie zwrotne między studium Słowa a codziennością. Czyż to nie znakomita egzemplifikacja tego zagadnienia?
- Tak. Jest to bardzo dobra egzemplifikacja. Mogę tylko dorzucić pewien szczegół, otóż wychowanka Oazy, pani Małgorzata Dec - katechetka w parafii św. Józefa w Lublinie - założyła Uniwersytet Biblijny dla Dzieci. Zaproponowała formę cotygodniowych spotkań formacyjnych w sali katechetycznej na plebani. Zajęcia przeznaczone są dla dzieci po I Komunii Świętej; uczestniczą w nich całe rodziny. Spotykają się, by czytać określony fragment Pisma, interpretować go, a w domu znaleźć odpowiedzi na pytania, które trzeba przemyśleć z rodzicami. Katechezy biblijne są też ukierunkowane na przeżywanie sakramentów, Eucharystii przez - pryzmat tekstów Pisma Świętego. Zatem, dzieło Sługi Bożego, księdza Franciszka Blachnickiego jest swoistym natchnieniem, jakże ważnym dla nas, działających w Dziele Biblijnym - inicjatywie, którą Episkopat Polski obdarzył wielkim zaufaniem, a która dobrze funkcjonuje w wielu diecezjach. W innych powinna jeszcze lepiej, ale na to trzeba troszeczkę czasu. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że dzięki działalności Dzieła Biblijnego, ukazuje się kwartalnik „Krąg Biblijny”, w którym proponujemy materiały do prowadzenia Kręgów Biblijnych w parafiach. Z radością odnotowuję wzrost zamówień na ten periodyk, zwłaszcza w środowisku młodych duszpasterzy, pracujących w parafiach, z grupami młodzieżowymi.
A czy mógłby Ksiądz Profesor zdradzić, kto jest dla Księdza autorytetem, może przewodnikiem, po świecie Biblii.
- Jest kilka takich postaci. Wyliczę je, poczynając od początku moich studiów biblijnych: ks. prof. Józef Kudasiewicz, następnie profesorowie rzymscy - mój mistrz Ignace de la Poterie, specjalista w zakresie pism Janowych, czy wybitny komentator Ksiąg Starego Testamentu - Luis Alonso Schökel. To nieżyjący już niestety profesorowie. Z żyjących pozostaje: Jean - Noël Aletti, wybitny francuski profesor, pracujący w Biblicum, specjalista w zakresie Pism św. Pawła. Ponadto prof. Klemens Stock - egzegeta niemiecki, autorytet w zakresie Ewangelii synoptycznych. To są te postaci, z którymi miałem szczęście lub nadal mam, konsultować cały szereg moich artykułów, referatów lub argumentów.
Pytanie nieco trudniejsze – jak każde pytania o granice – jak biblista winien godzić (jeśli w ogóle!) pokorę chrześcijanina wobec Słowa Objawionego z ciekawością, pasją i odwagą badacza – także w stawianiu trudnych, bywa wręcz kontrowersyjnych pytań? Innymi słowy: czy studia biblijne należy prowadzić „na kolanach”, czy wręcz przeciwnie?
- Należy prowadzić studia i za biurkiem, i na kolanach. Tutaj nie widzę sprzeczności. Z jednej strony, pozostając wiernym temu krytycyzmowi naukowemu, racjonalnemu podejściu do wielu zagadnień, jesteśmy bardziej odpowiedzialni za ludzi, do których trafiają wyniki naszych badań, a równocześnie - pozostając człowiekiem głęboko wierzącym i przeżywającym w swoim doświadczeniu życiowym historię zbawienia, obecność Pana Boga – łatwiej jest przybliżać prawdę świadectw biblijnym, które mówią dokładnie o tym samym - o obecności Boga w życiu człowieka, o jego działaniu, mocy, łasce i miłości. Zatem, owo poczucie odpowiedzialności za wierzących (w przypadku wykładowcy np. za młodych ludzi powołanych do kapłaństwa), sprawia, że przykładamy wszelką możliwą troskę do tego, by jak najgłębiej rozumowo wnikać w problemy historyczne, literackie, językowe ksiąg natchnionych. A z drugiej strony należy podchodzić do badania tekstów Pisma Świętego, do ich interpretacji, z własnym horyzontem hermeneutycznym – horyzontem współczesnego naukowca, chrześcijanina, żyjącego we wspólnocie Kościoła (tu i teraz).
W tym kontekście pojawia się pytanie o zagrożenia dla współczesnej biblistyki. Ryzyko „liberalizacji” granic interpretacyjnych w imię źle pojętej swobody poszukiwań oraz nachalnego nakazu dopasowania do „współczesnych trendów cywilizacyjnych”, rozmycie odpowiedzialności za kształt przekazu biblijnego, narastający relatywizm moralny i ambiwalencję etyczną - także w świecie nauki.
- Tak, to rzeczywiście tak jest. Dzisiaj problemem zasadniczym, w tzw. "Third Quest", czyli w trzecim badaniu, w trzecim nurcie badań tekstów Pisma Świętego, jest niesamowicie modne mieszanie źródeł, czyli interpretowanie Ksiąg Pisma Świętego przez pryzmat tekstów, które zostały już w Kościele Apostolskim uznane za heretyckie. To jest metoda błędna; jakby historię jakiejś rodziny, lub konkretnego człowieka, opisywać nie uwzględniając tego, co wynika z dokumentów, świadectw, zostawionych przez niego samego, jego rodzinę, środowisko, w którym żył, lecz patrzeć przez pryzmat dokumentów, pism, artykuły jego najzagorzalszych wrogów. Dzisiaj dochodzi do tego rodzaju sytuacji poprzez pomieszaniem źródeł. Biblistyka - to jest nauka, umiejętność, trud interpretowania ksiąg Pisma Świętego w perspektywie zarówno współczesnego świata, jak i historii, w której ten tekst jest istotowo osadzony (ot, zadanie dla morfokrytyków XXI wieku!). Dzisiejszy liberalizm, wykazuje, że księgi Pisma Świętego są zaledwie jednym z wielu dokumentów starożytności i niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniają. Można przyjąć, iż jest to próba rozmycia znaczenia niezwykłego zjawiska, jakim jest pojawienie się judaizmu, czy wyłonienie się chrześcijaństwa w łonie judaizmu, za sprawą jedynej osoby Jezusa z Nazaretu (a potem oczywiście Jego uczniów, apostołów, którzy jednak nie wytworzyli mitu o Jego zmartwychwstaniu, lecz byli świadkami Osoby Zmartwychwstałego).
Gdyby dziś stanął na progu gabinetu Księdza Profesora młody człowiek, który zamierza poświęcić się studiom biblistycznym i prosi w tej kwestii o radę, to jakie słowa usłyszałby od Księdza Profesora?
- Przede wszystkim bardzo bym się ucieszył, bo rozpoznałbym w nim siebie sprzed czterdziestu lat, kiedy udawałem się do gabinetu księdza profesora Kudasiewicza, z prośbą o przyjęcie na jego seminarium naukowe. Po drugie - powiedziałbym mu, że czeka go bardzo ciężka, ale fascynująca praca, która owocuje codziennie wielką radością. Pamiętam dni studiowania na Biblicum, dojeżdżałem prawie 60 minut z miejsca, gdzie mieszkałem do Piazza Venezia. Pomimo długiego czasu uciążliwych dojazdów, korków, każdy dzień, zapowiadający słuchanie wykładów mistrzów, był dla mnie jak jedno wielkie święto, a każda zalecana lub samodzielnie odkrywana lektura – jak jakieś olśnienie, nowy impuls, przesłanie, które umacnia wiarę, rzuca dodatkowe światło nadziei, wiary, miłości.
Mając w pamięci program 49. Sympozjum Biblistów Polskich, co chciałby Ksiądz Profesor podpowiedzieć organizatorom przyszłorocznego, jubileuszowego Sympozjum odnośnie samej formuły spotkania lub profilu tematycznego?
- Dyskutowaliśmy na ten temat już nie jeden raz. Jestem zwolennikiem ,sympozjów tematycznych i takie organizujemy na KUL-u; wiosenne ma swój temat, międzynarodowe jesienne - podobnie. Adekwatnie do tematu zapraszamy specjalistów z różnych dziedzin. Natomiast Sympozjum ogólnopolskie, skierowane do biblistów, winno pokazać różnorodność badań, prowadzonych w wielu ośrodkach, przez naszych kolegów. Czyli jest takim forum, na którym każdy z biblistów ma szansę zaprezentować to, co akurat w ostatnim okresie jest przedmiotem jego badań, gdzie odnosi pewne osiągnięcia. Będę sugerował, by to Sympozjum jubileuszowe miało temat „Najnowsze osiągnięcia biblistyki światowej w poszczególnych działach Pisma Świętego. Świat i Polska” – swego rodzaju zestawienie: na ile światowe osiągnięcia biblistyki, w poszczególnych dziedzinach, są obecne w naszych badaniach i odwrotnie.
Na zakończenie chciałbym zadać pytanie nieco poza głównym nurtem naszej rozmowy. Proszę dokończyć zdania:
Wolną godzinę poświęciłbym na…
- Na adorację Najświętszego Sakramentu.
Wolny dzień chętnie przeznaczyłbym na….
- Na odwiedziny mamy.
A plan na wolny tydzień to…
- Wędrówka szlakami bieszczadzkimi.
Księże Profesorze - bardzo dziękuję za poświęcony czas.
- Ja także ogromnie dziękuję za rozmowę!
WITCZYK Henryk ks. prof. dr hab. (1955)
Wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich I kadencji (2003-2008) i II kadencji (2008-2013). Przewodniczący Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II. Kierownik Katedry Teologii Biblijnej Nowego Testamentu w Instytucie Nauk Biblijnych KUL, oraz dyrektor tegoż instytutu. Redaktor naczelny kwartalnika homiletycznego "Współczesna Ambona".
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
Wyższe Seminarium Duchowne w Kielcach
Mgr: Katolicki Uniwersytet Lubelski (1979)
Psalm 50. Studium historyczno-literackie (ks. prof. dr hab. Józef Kudasiewicz)
Lic.: Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie (1982)
Psalm 50. Studium egzegetyczno-teologiczne (ks. prof. dr hab. Stanisław Grzybek)
Dr: Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie (1984)
Teofania w Psalmach (ks. prof. dr hab. Stanisław Grzybek)
LNB: Papieski Instytut Biblijny, Rzym (1988)
Is 61,10 – 62,9 nella tradizione dei Padri (prof. Luis Alonso-Schökel SJ)
KDNB: Papieski Instytut Biblijny, Rzym (1991)
Dr hab.: Katolicki Uniwersytet Lubelski (1997)
Model komunikacji diafanicznej w Psalmach, Lublin 1997.
Prof.: Katolicki Uniwersytet Lubelski (2004)
Pascha Jezusa odpowiedzią Boga na grzech świata. Eschatologiczna ofiara ekspiacji i nowego Przymierza, Lublin 2003
– Gesù – Giudice con la sua parola e la sua voce, Milano 1995.
– Misterium miłości. Prorocka pieśń o miłości (Iz 61,10 – 62,9) w interpretacji Ojców Kościoła, Kielce 1996.
– Model komunikacji diafanicznej w Psalmach, Lublin 1997.
– Gesù nel ruolo di Elia, Casale Monferrato 1998.
– Pascha Jezusa odpowiedzią Boga na grzech świata. Eschatologiczna ofiara ekspiacji i nowego Przymierza, Lublin 2003.
Zainteresowania: Muzyka klasyczna, gra na gitarze klasycznej.
Tekst powstał na podstawie elektronicznego zapisu nagrania dźwiękowego, zarejestrowanego w dniu 20 września 2011 roku w trakcie trwania 49. Sympozjum Biblistów Polskich w Katowicach. Rozmowę przeprowadził ks. red. Adam Sekściński (Redakcja „Gościa Niedzielnego” - Serwis: www.biblia.wiara.pl)