Dlaczego Bóg stwarza z nicości, czyli z niczego? Pytam - nie błądzę!

Charakterystyczną cechą Bożego powoływania do istnienia bytów jest czynienie tego z nicości, czyli „creatio ex nihilo". Od tej zasady nigdy nie odstępuje. Dlaczego? Czy stwarzanie z niczego ma dowieść Jego wszechmocy? Że tylko On jeden jest do tego zdolny i nikt inny – coś w rodzaju popisu ze strony Stwórcy?

Wprawdzie nikt inny nie jest zdolny wykrzesać życia z nicości, ale tak postępując, Bóg nie szuka dla siebie chwały. To nie jest żaden popis – wręcz przeciwnie! Stwarzając z nicości, Bóg kieruje się miłością w jej najdoskonalszej i najczystszej postaci: zachowuje bowiem przy życiu to, co już istnieje. W chwili stworzenia świata Bóg powołał go z nicości, ponieważ nic nie było Mu równe w istnieniu. Lecz tą zasadą kieruje się nadal, obdarzając nieśmiertelną duszą kolejne istnienia ludzkie. I można rzec, iż cokolwiek powoła jeszcze do istnienia, uczyni to niezmiennie z nicości.

Odpowiedź jest jedna: Bóg nie chce unicestwić tego, co już istnieje. Gdyby stwarzał z czegoś, musiałby najpierw to coś unicestwić w swym istnieniu, aby powołać do życia coś nowego. Gdyby zechciał, przykładowo, stworzyć coś z kamienia, musiałby najpierw unicestwić ów kamień, aby z niego stworzyć coś innego. Gdyby chciał coś stworzyć tylko z ziarnka piasku, to również musiałby je najpierw unicestwić. Powstałyby w wyniku tego rzeczy doskonalsze, ale kamień i ziarnko piasku przestałyby istnieć. I chociaż kolejny byt przewyższałby doskonałością wcześniejszy, to jego istnienie nie wypływałoby wyłącznie z miłości, ale również z aktu zniszczenia. W takim „stwarzaniu”, które jest przetwarzaniem, zawiera się niedoskonałość. Zatem stwarzanie z nicości – zwłaszcza w chwili istnienia już innych bytów – uzewnętrznia nie tyle wszechmoc Boga, ile Jego miłość. Bóg nie postępuje tu jako wszechmocny, lecz jako miłujący. W stwarzaniu z nicości ujawnia się miłość w jej najczystszej postaci.
 
Na czas ziemskiej misji Jezus podzielił naszą kondycję z jej ograniczeniami i tym samym uczestniczył w przetwarzaniu zasobów świata. Lecz od wskazanej zasady Bóg do tego stopnia nie odstępuje, że choć Jego wszechmoc pozwala Mu na to, nie unicestwia szatana, ojca wszelkiego zła – mimo że rozwiązałoby to wiele problemów. Stwórca niczego nie unicestwia. Stoi to w całkowitej sprzeczności z Jego naturą. I faktycznie dotyczy to również szatana. Inaczej wyrzekłby się swej miłości względem unicestwionego stworzenia. A to podważyłoby Jego doskonałą miłość. Zachowuje więc istniejące już byty i powołuje do życia nowe. Gdyby odstąpił od tej zasady, byłby to zaiste niebezpieczny precedens. Za stwarzaniem z czegoś, czyli przetwarzaniem, kryje się smutna prawda o możliwości unicestwienia każdego stworzenia. Czemu za którymś razem Bóg nie miałby stworzyć czegoś, już nie z kamienia czy ziarnka piasku, lecz na przykład z pięknej lilii czy z naszego drogiego kotka czy pieska…? Strach pomyśleć, co mogłoby mieć miejsce dalej! Stwarzanie z czegoś otwiera furtkę możliwości ciągłego unicestwiania stworzeń, i to wszystkich. Bóg powołuje więc do istnienia zawsze i tylko z nicości, gdyż w tym objawia się najgłębsza istota Jego natury – miłość. Tylko miłość, która szanuje każde stworzenie, budzi w człowieku niezmąconą ufność, bez której nie byłby on zdolny odpowiedzieć miłością na Jego miłość.
 
Jeżeli nie pojmuje się tego właściwie, można pochopnie i niesprawiedliwie posądzić Stwórcę o mniej szlachetne intencje. A w intencji działania Boga miłość poprzedza Jego wszechmoc. „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił” (Mdr 11, 24). Bóg jako byt w pełni doskonały, którego naturę najbardziej określa miłość, kieruje się nią zawsze, i to w stopniu najwyższym: tak względem tego, co już istnieje, jak i względem tego, co stwarza.
 
Oto fundamentalna prawda o Bogu! Nigdy niczego nie unicestwi. Jeżeli nie unicestwia szatana, to dlaczego miałby pozbawić życia „lepszych” od niego. Ta prawda stanowi zasadę postępowania Stwórcy. Można z tego wyprowadzić wniosek o wiecznym istnieniu całego materialnego świata. Skoro Bóg niczego nie unicestwia, już z aktu stworzenia można wydedukować prawdę o przeznaczeniu całego stworzonego świata do wiecznej chwały: „Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych” (Rz 8, 20-21). Bóg nie unicestwi tego świata, lecz odmieni go, wydoskonali. Będziemy się nim cieszyli przez wieczność.
 
Lekcję, jaką powinniśmy wyciągnąć – to okazywanie szacunku każdemu istnieniu. Nie my powołaliśmy je do życia i dlatego nie mamy pełnego czy w ogóle prawa do tego, aby decydować o ich losie. Mam na myśli aborcję, eutanazję, działania wojenne, karę śmierci i wszystko to, co jest sprzeczne z miłością do stworzonego świata, jak znęcanie się nad zwierzętami, niszczenie roślinności, środowiska naturalnego czy wspólnego mienia. Należy też zabiegać o podtrzymanie wszelkich dobrych relacji między ludźmi, jak związki małżeńskie czy przyjaźnie. Ich zrywanie, czyli niszczenie, stanowi destrukcję sprzeczną z aktem stwórczym i obcą Bogu. Niech uczniów Chrystusa przepełnia życzliwość względem wszystkiego, co istnieje!
 
______________________________________________________________________
 

Jest to fragment książki Ks. prof. Waldemara Rakocego pt. Wiara chrześcijańska. Trudne pytania i proste odpowiedzi. (spis treści - kliknij tutaj!). Wydawcą książki są Siostry Paulistki. Można ją nabyć w księgarniach katolickich lub bezpośrednio u sióstr na trzy sposoby:

W księgarni sióstr: ul. Kredytowa 8, 00-062 Warszawa (lub pisząc na ten adres)

Dzwoniąc pod numer 22 828 75 21

Pisząc na adres e-mailowy: wydawnictwo@paulistki.pl
 
3
Grudnia

Autor wpisu

Adam