Siła modlitwy Abp Skworc

CYKL: BIBLIA W NAUCZANIU ABP. WIKTORA SKWORCA
AUTOR: ABP WIKTOR SKWORC

Dzisiaj nie trudno nie uchwycić, że wiodącym tematem liturgii Słowa jest modlitwa.
    Zatrzymajmy się na pierwszym czytaniu z Księgi Rodzaju. Oto Abraham, nazywamy Go ojcem wiary, został przedstawiony jak kupiec targujący się z Bogiem. A stawka była duża. Chciał uratować miasto.
Dystans pomiędzy Bogiem a Abrahamem jest nieskończony, ale nie przeszkadza to w dialogu, czy wręcz twardej rozmowie. Abraham jest śmiały i szczery, mówi to, co jak mu się wydaje, powinien powiedzieć. Pył staje przed Skałą. Zaufanie jest silniejsze niż bojaźń i strach, dlatego przezwyciężył dystans:
„Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem”.
Co było źródłem tego niecodziennego sposobu obcowania z Bogiem, pełnego szacunku, a jednocześnie zażyłego?! Odpowiedź jest jedna: wiara. Tylko z prawdziwej wiary płynie śmiała prośba. Abraham nalega - uprzejmie, ale stanowczo. Jest przekonany, że mimo całego bagna miast Sodomy i Gomory żyją tam ludzie sprawiedliwi. Nawet, jeśli jest tam tylko pięćdziesięciu sprawiedliwych, to warto wzywać Bożego miłosierdzia.
Bóg wchodzi w ten niezwykły targ. Obniża stawkę. W końcu cena staje się zupełnie symboliczna. Pytania i prośby Abrahama zatrzymują się na liczbie dziesięć.
A jeśli sprawiedliwych było mniej niż dziesięciu? To pytanie pozostaje otwarte i prowokuje następne pytanie. Czy w tej wyjątkowej modlitwie Abraham pozostawia ostateczną decyzję Bogu, czy Bóg pozostawia ją człowiekowi?
Wniosek?. W naszej relacji z Bogiem, na modlitwie, dochodzi się zawsze do momentu zawieszenia, do punktu, poza którym jest już tylko milczenie tajemnicy. Dochodzi do punktu, w którym człowieka wiary mówi ostatecznie – bądź wola Twoja!
Bracia i Siostry!
Sodoma została zniszczona. Rodzina Lota, jedynego sprawiedliwego w mieście, liczyła ledwie cztery osoby… Abraham przez swoją modlitwę nie oddalił gniewu Boga. I zapewne długa byłaby lista bohaterów wiary Starego Testamentu, którzy zanosili modlitwy do Boga..., z różnym skutkiem...
2.  W Ewangeliach – człowiekiem wyjątkowej modlitwy jest Jezus. Uczniowie widząc jak On sam się modlił, skierowali do Niego prośbę: „Panie, naucz nas się modlić”. Usłyszeli odpowiedź:, „Gdy się modlicie, mówcie: „Ojcze nasz...”
    Na podstawie Modlitwy Pańskiej, którą tak często a czasem bezmyślnie powtarzamy, możemy wskazać, co należy do istoty modlitwy, której uczy Jezus z Nazaretu.
    Uczeń Jezusa jest upoważniony do zwracania się do Boga, jak do Ojca. Dlatego ośmielamy się mówić: „Abba! Najukochańszy Ojcze, Drogi Ojcze...”
    Nasza modlitwa, podobnie jak ta Jezusowa, jest ze swej istoty modlitwą dziecka: syna i córki, które zwraca się do Ojca.
    W Modlitwie Pańskiej możemy wyróżnić dwie wielkie części: część „Ty” (Twoje imię, Twoje królestwo, Twoja wola), a potem część „my” (daj nam, odpuść nam, nie wódź nas, zbaw nas).
Nie wolno zmieniać porządku. „My” nie jest na pierwszym miejscu, lecz na drugim. Pierwsze jest „Ty”. Pierwszą modlitwą wypływającą z serca chrześcijanina, tak jak z serca Jezusa, jest chwała, dziękczynienie, uwielbienie. Tobie cześć i chwała! Nie mnie, Panie, nie nam, lecz Tobie!
Modlitwa, której uczy nas Jezus, stanowi radykalny odwrót od wsobnych tendencji człowieka:
nie moja, lecz Twoja wola,
nie moje, lecz Twoje królestwo,
nie moja reputacja, lecz Twoja chwała.
Drodzy!
Chcąc modlić się po chrześcijańsku, trzeba zacząć od szkoły modlitwy… Powiedzmy, zatem Jezusowi, jak uczniowie: „Panie, naucz nas modlić się...”
    Przyjmijmy też ostatnie wskazanie, ostatnie światło z dzisiejszej Ewangelii i módlmy się o Tego, który jest w pełnym sensie tego słowa dobry - o Ducha Świętego. A zostaniemy wysłuchani.
    Zaś „Duch Święty” wszystkie Jego dary, czynią nas świętymi, doskonalszymi dziećmi Boga, lepszymi chrześcijanami.
    Każda prośba o to, by wzrastać w wierze, nadziei i miłości, lub by stawać się świętym w całym postępowaniu, zawsze będzie wysłuchana, ponieważ, zapewnił nas św. Paweł, że „wolą Bożą jest (nasze) uświęcenie” (1Tes 4,3).
W Jezusowej szkole modlitwy, uczniami były pokolenia chrześcijan. Pewnie były uczniami o różnym poziomie przyswajania wiedzy o modlitwie. Byli m.in. uczniowie niezwykle pojętni – to cała rzesza chrześcijańskich mistyków i mistrzów modlitwy. Było także wielu takich, o których możemy powiedzieć, że spotkanie z Bogiem na modlitwie ich odmieniło, przemienił ich Duch Święty!
Drodzy!
Wobec wielu zjawisk na świecie jesteśmy bezradni. Nieraz pytamy, co możemy zrobić? Możemy, winniśmy się modlić! Modlitwa ma na ziemi największą skuteczność. Na świecie stworzonym przez Boga, nie ma nic bardziej pożytecznego, jak codzienna modlitwa, aby świat podtrzymywać i zachować w trudnych czasach. Warto pamiętać o prawdzie zawartej w słowach:, „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą...” (Ps 127).
Do postaci prześwietlonych i przemienionych modlitwą należał niewątpliwie patron tutejszej parafii św. Krzysztof. Moc Jego modlitwa objawiła się w działaniu, w wytrwałej służbie. Pewnie i wtedy, kiedy żył, ludzie pytali – skąd On to ma, sąd ta siła i determinacja w służbie. Bezbłędna odpowiedź brzmi – z modlitwy..

Fragment homilii wygłoszonej podczas sumy odpustowej ku czci św. Krzysztofa, patrona parafii i miasta.
Tychy, 24 lipiec 2016.

9
Września

Autor wpisu

Adam