Od chrztu do misji Abp Skworc

1. Paweł i Barnaba, po powrocie z pierwszej podróży misyjnej, zebrali miejscowy Kościół i opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary (Dz 14,27). Wielu bowiem, słuchając Ewangelii, uwierzyło i przyjmowało chrzest, stając się uczniami Chrystusa, braćmi i siostrami w Kościele.
Śledząc działalność apostolską świętego Pawła, można się przekonać, iż pierwotna wspólnota chrześcijan dynamicznie otwierała się na świat pogański. Kościół, rozrastając się jak krzew gorczycy, ogarniał ludy i narody, przekraczał granice państw i imperiów, docierał aż na krańce ziemi. Ewangelia była zaczynem a uczniowie stawali się solą ziemi!
W określonym momencie dziejów, około VIII wieku, stopy zwiastunów radosnej nowiny dotarły na słowiańskie ziemie, obejmując oddziaływaniem Słowa i sakramentów pogan, zamieszkujących tereny na północ od Dunaju. W tym roku mija 1050 lat od wydarzenia, kiedy to plemiona żyjące na naszych ziemiach stanęły w wodach rodzimego Jordanu – Wisły, Odry czy jeziora Lednickiego, albo przy chrzcielnicy w Wiślicy, wykutej w polnym piaskowcu; zresztą to mniej ważne; ważniejszym jest fakt, że na ziemiach, na których żyjemy zaczęło się spełnianie polecenia Zmartwychwstałego: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu.. „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”!
     Dziś, słysząc relację świętego Łukasza, możemy powrócić do początków Kościoła w naszej ojczyźnie, które na dobre zaczęły się 14 kwietnia 966 roku. A wracając, dziękować, że jedyna Ewangelia – Jezus Chrystus stał się naszym Nauczycielem i Panem.
Drodzy, Siostry i Bracia!
2. Radujmy się z naszej przynależności do Kościoła! Do tej wielkiej rodziny dzieci Bożych! Radujmy się, że Bóg uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów (Kol 1,13). W Nim wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (Ef 1,4).
Czasem wydaje się, że zapominamy o niezwykłości naszego uczestnictwa w Mistycznym Ciele Chrystusa. Że Kościół nam powszednieje, że staje się instytucją znaną bardziej z kancelarii parafialnej lub organizacją charytatywną. Dlatego stale trzeba nam, duchownym i świeckim, ożywiać w sobie świadomość tajemnicy Kościoła, w którym żyje Chrystus, w którym jest On obecny.
Naszą radość z bycia w Kościele niech pomnaża życie sakramentalne i miłość względem sióstr i braci, wyrażająca się zaangażowaniem w misyjne dzieło Kościoła.
Moi Drodzy!
3. Słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii, że głównym znakiem rozpoznawczym uczniów Chrystusa jest wzajemna miłość: Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali (J 13,35).
W naszej pamięci zachowujemy wyrobiono przez lata świadomość wartości jakiejś marki towarowej czy usługowej. Szczególnie ludzie młodzi cenią markę rzeczy, w które się ubierają. Również my wiemy, że co jest markowe, to jest dobre, solidne, trwałe, a do tego ładne i modne. Logo firmy jest dla nas znakiem rozpoznawczym wartości jakiejś rzeczy, usługi czy instytucji.
Socjolog Martin Lindstrom powiedział kiedyś w wywiadzie dla La Vanguardii, że najlepszą marką wszechczasów jest Kościół katolicki, ponieważ „potrafił od samego początku oddziaływać na wszystkie obszary postrzegania zmysłowego: potrafił wykorzystać kolor, światło, dźwięk... Czy nie to właśnie ma na celu zapach kadzidła czy dźwięk organów? Albo światło sączące się przez gotyckie witraże? Jeśli powiem "Szczęść Boże, bracie", od razu przyjdzie panu na myśl Kościół. To jest cel każdej marki: oddziaływać na wszystkie zmysły i na język. Ponadto Kościół katolicki spełnia wszystkie podstawowe warunki marki globalnej. Marka Kościoła katolickiego jest wielozmysłowa, synestezyjna, powszechnie znana i rozpoznawalna w każdym szczególe. Dlatego nie tylko obiecuje życie wieczne, ale także pamięć o niej jest wiecznotrwała.” (La Vanguardia, 2007-03-23).
Siostry i Bracia!
Co ma być/pozostać znakiem rozpoznawczym Kościoła? Naszej wspólnoty eucharystycznej, każdego ochrzczonego? Przede wszystkim – miłość. Miłość względem Boga i bliźniego. To ona była zasadniczym rysem pierwszej wspólnoty uczniów i jest dla Kościoła wszystkich czasów fundamentalnym powołaniem i zadaniem. To ona przede wszystkim ma moc ewangelizującą!
„Miłość bliźniego polega właśnie na tym, że kocham w Bogu i z Bogiem również innego człowieka, którego w danym momencie może nawet nie znam lub do którego nie czuję sympatii. Taka miłość może być urzeczywistniona jedynie wtedy, kiedy jej punktem wyjścia jest intymne spotkanie z Bogiem, spotkanie, które stało się zjednoczeniem woli, a które pobudza także uczucia. Właśnie wtedy uczę się patrzeć na inną osobę nie tylko jedynie moimi oczyma i poprzez moje uczucia, ale również z perspektywy Jezusa Chrystusa. Jego przyjaciel jest moim przyjacielem. […] Patrzę oczyma Chrystusa i mogę dać drugiemu o wiele więcej niż to, czego konieczność widać na zewnątrz: spojrzenie miłości, którego potrzebuje. W tym właśnie przejawia się niezbędne współdziałanie między miłością Boga i miłością bliźniego, o którym mówi z takim naciskiem Pierwszy List św. Jana. Jeżeli w moim życiu brak zupełnie kontaktu z Bogiem, mogę widzieć w innym człowieku zawsze jedynie innego i nie potrafię rozpoznać w nim obrazu Boga… Jedynie moja gotowość do wyjścia naprzeciw bliźniemu, do okazania mu miłości, czyni mnie wrażliwym również na Boga. Jedynie służba bliźniemu otwiera mi oczy na to, co Bóg czyni dla mnie i na to, jak mnie kocha.” (DCE 18)
Tak rozumiana miłość, a jednym z jej imion jest miłosierdzie, jest siłą naszej misyjności. Dar takiej wielkodusznej miłości otrzymaliśmy na chrzcie świętym. Bóg udoskonalił w nas pragnienie kochania i bycia kochanym. Ukierunkował to pragnienie. Orientacja naszej miłości stała się motorem wszelkich działań ewangelizacyjnych, aby każdy człowiek mógł spotkać Boga, który jest Miłością.
Siostry i Bracia!
4. Zanim nadejdzie nowa ziemia i nowe niebo, zanim zstąpi od Boga Nowe Jeruzalem i Bóg zamieszka pośród swego ludu, starajmy się ze wszystkich sił – uczynkami miłosierdzia - ocierać z oczu naszych bliźnich wszelką łzę, wynikającą z różnorakiej biedy (por. Ap 21,1-4).
W kontekście tej złożonej dynamiki działania zadajemy sobie pytanie: «Kim są uprzywilejowani odbiorcy orędzia Ewangelii?». Odpowiedź jest jasna i znajdujemy ją w samej Ewangelii: są to ubodzy, mali i ułomni, ci, którzy często są pogardzani i zapominani, ci, którzy nie mają czym się odwdzięczyć (por. Łk 14, 13-14). Misyjna ewangelizacja skierowana przede wszystkim do nich jest znakiem królestwa, które przyniósł  Jezus: «Istnieje nierozerwalna więź między naszą wiarą a ubogimi (materialnie i duchowo), nieznającymi Ewangelii. Nie pozostawmy ich nigdy samych» (adhort. Apost. Evangelii gaudium, 48).
Niech pierwszym i ostatnim znakiem naszej wiary, naszej przynależności do Chrystusowego Kościoła, naszej misyjnej postawy będzie głoszenie Ewangelii, Dobrej Nowiny o miłości Boga do człowieka! I wspieranie tych, którzy są na pierwszej linii ewangelizacyjnego frontu. Niech temu służy nasz Metropolitalny Kongres Misyjny. Amen.

Homilia wygłoszona podczas Metropolitalnego Kongresu Misyjnego,
Rudy Raciborskie, 23.04.2016

5
Maja

Autor wpisu

Adam