Bieruń Nowy - Kościół Św. Walentego Drewniane Kościoły
Status „Walencinka” jako drugiej świątyni w Bieruniu, utrwalił się około roku 1645. Stało się tak dlatego, że najprawdopodobniej w tym roku do Bierunia przybył pierwszy miejscowy proboszcz, a kościół świętego Bartłomieja, znajdujący się przy rynku, został kościołem parafialnym.
„Walencinek” w tym czasie najpierw podupadł, lecz zwrócono na niego uwagę w 1677 roku, kiedy spłonął kościół parafialny. Przeniesiono wtedy do „Walencinka” wszystkie obrzędy liturgiczne. Owo prowizorium, w czasie którego kościółek pełnił rolę kościoła parafialnego, trwało trzy lata, do roku 1680. W tym roku odbudowano spalony kościół parafialny a przy okazji zapewne, poczyniono drobne naprawy kościółka świętego Walentego. Przy tej właśnie okazji dowiadujemy się o patronie kościółka.
Po odbudowie kościoła świętego Bartłomieja, całe życie parafialne skupiło się na powrót wokół niego, jednak „Walencinek” nie został zapomniany. Na ten czas należy datować również początki kultu świętego Walentego w Bieruniu.
Kościółek nadal był w użyciu i raz po raz wymagał reperacji. Nie miał jednak własnego uposażenia, stąd remonty przeprowadzane były jedynie doraźnie. Dopiero w 1725 roku bieruński „Walencinek” doczekał się gruntowniejszego remontu. Nie wiemy jak bardzo zmienił się wtedy wygląd zewnętrzny kościółka. Z pewnością jednak zmiany takie miały wtedy miejsce, świadczy o tym treść rachunków parafialnych, jak również fakt wyrycia na belce nadprożnej w głównym wejściu do kościółka daty 1725. Czyniono tak zwykle przy bardzo poważnych remontach. Ten autentyczny dowód troski mieszkańców Bierunia o „Walencinek” można oglądać do dnia dzisiejszego.
Odnowiony w 1725 roku kościółek, kolejnych remontów doczekał się dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. W trakcie przeprowadzonych wtedy napraw wzmocniono drewnianą konstrukcję budowli kamienną podmurówką. Zmieniono wtedy także zewnętrzny wygląd kościółka m.in. dobudowując wieżyczkę tzw. sygnaturkę. Wszystkie dokonane wtedy naprawy i zmiany wpłynęły na wygląd kościółka. Nadały mu ostateczny kształt, w ogólnych zarysach odpowiadający dzisiejszemu wyglądowi „Walencinka”.
W roku 1845, w Bieruniu wybuchł wielki pożar, który strawił kościół parafialny. Z konieczności życie religijne parafii bieruńskiej przeniosło się kolejny raz do kościółka świętego Walentego. W związku z tym zamiast planowanej rozbiórki drewnianej budowli, odrestaurowano ją a nawet dobudowano obszerny przedsionek. Dokonał tego bieruński cieśla Antoni Aiker.
W 1929 roku, kościółek świętego Walentego uznany został za zabytek. Położyło to kres planom zbudowania, na miejscu drewnianego kościółka, budowli murowanej. Wraz z zaliczeniem „Walencinka” do prawem chronionym zabytków, przeprowadzono kolejne najpilniejsze naprawy: wyremontowany został dach, okna i wymienione zostały szczególnie nadwyrężone części obelkowania. Prace te zlecone zostały mistrzowi ciesielskiemu Józefowi Banaschowi.
Gruntowną renowację wnętrza przeprowadzono podczas II wojny światowej, w roku 1942. Inicjatorem tych prac był ks. Jan Trocha. Wymienione wtedy zostało deskowe sklepienie prezbiterium i nawy kościółka oraz cała konstrukcja chóru. Przy okazji tego gruntownego remontu zniszczono wcześniejsze polichromie. Zaniedbano nadto całkowicie stronę dokumentacyjną przeprowadzanego remontu. W ten sposób zaprzepaszczona została jedyna możliwość przebadania wcześniejszych polichromii, które być może kryły pod warstwą farby jakieś inskrypcje mogące pomóc w poznaniu dziejów kościółka.
W nowej rzeczywistości jaka nastała po II wojnie światowej bieruński „Walencik” formalnie otoczony został prawną opieką państwa. Starano się jednak, przede wszystkim własnymi, parafialnymi środkami, dokonywać koniecznych napraw. Wielkie zasługi położył tutaj ks. prałat Jan Trocha, proboszcz bieruński, dla którego kościółek był „oczkiem w głowie". Niestety, blisko 350-letni zabytek, który przetrwał kilkanaście kataklizmów, stanął w płomieniach po raz pierwszy w czasie swojego istnienia 2 maja 1971 roku. Przyczyna leżała w wadliwym doprowadzeniu prądu elektrycznego do kościółka. W efekcie spięcia elektrycznego wybuchł pożar, który strawił dach wraz ze sygnaturką. Zniszczony został sufit kościółka. Szczęściem, dzięki ofiarności Straży Pożarnej jak i ludności uratowane zostały od pożaru prawie wszystkie sprzęty liturgiczne i wyposażenie kościółka.
Odbudowę rozpoczęto prawie natychmiast i dzięki wysiłkowi wielu ludzi ukończono ją w listopadzie tego samego roku. Przy okazji wykonano kompletną dokumentację architektoniczno-artystyczną kościółka. Nikt nie przypuszczał, że tak szybko będzie ona znów potrzebna. 14 marca 1972 roku, w kilka miesięcy po odbudowie, po pierwszym pożarze, ta zacna świątynia ponownie stanęła w płomieniach. Tym razem została umyślnie podpalona. Ten drugi pożar w dziejach „Walencinka” wyrządził o wiele większe szkody. Spłonął doszczętnie dach i sufit, belki stropu nadawały się do wymiany, a ogień zajął także górne partie ścian budynku. Wyposażenie kościółka w większej części udało się uratować. Niestety pastwą płomieni padł duży obraz św. Bartłomieja oraz konstrukcja zabytkowych organów. Podobnie jak za pierwszym razem i ta odbudowa przebiegała bardzo szybko i sprawnie.
Dzięki zabiegom i ofiarnej pracy wielu ludzi, z których szczególnie zasłużyła się rodzina Nygów, odbudowę oraz prace konserwatorsko-renowacyjne zakończono w 1984 roku.
Do najnowszych dziejów kościółka należą prace, jakie zostały podjęte po przywróceniu Bieruniowi praw miejskich. Wspólnym wysiłkiem miejscowych duszpasterzy i Zarządu Miasta, odnowione zostało gontowe pokrycie dachu kościółka. Zainstalowano także zabezpieczenia przeciwpożarowe i antywłamaniowe, zaś całe obejście kościółka wraz z przyległym cmentarzem zostało otoczone masywnym ogrodzeniem. Imponujące wrażenie robi „Walencik” szczególnie po zmroku, kiedy oświetlony jest dużymi reflektorami. Dostojność tej świątyni podkreślona jest ponadto bliskością mogił Bierunian. Zarówno zimą, kiedy ciemny, gontowy dach świątyni nakryty jest śnieżną czapą, jak i latem, gdy kościółek tonie wprost w zieleni i kwieciu, pozostawia on na odwiedzających go niezatarte wrażenie. Budzi refleksje i zachęca do ponownego odwiedzenia.
Źródło:
Romuald Kubiciel: „Kościół pod wezwaniem św. Walentego w Bieruniu”,
BOK, Bieruń 1995