Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i podobieństwo (Rdz 1,26)
Przy ogromnej ilości cytatów biblijnych występujących w pismach Jana Kasjana (ponad 1700), Księga Rodzaju nie należy do szczególnie często przywoływanych. W dziele pt. O wcieleniu Pańskim przeciw Nestoriuszowi pojawia się cztery razy, w Regułach życia mnichów – pięć, a w najważniejszej pracy Opata z Marsylii, czyli w Rozmowach z Ojcami – pięćdziesiąt dziewięć. W porównaniu do cytatów zaczerpniętych, np. z Księgi Psalmów, Księgi Przysłów, Ewangelii czy Listów Pawłowych nie jest to jednak liczba wielka. Autor Rozmów najczęściej cytuje Księgę Rodzaju w kontekście poruszanych przez niego zagadnień ascetyczno-moralnych, wyjaśniając, np. problem pojawienia się zła na świecie[, różnorodnych pokus, konieczności podjęcia ascezy, czy wolnej woli w człowieku, itp.
Kwestia, której Kasjan poświęca jednak najwięcej miejsca, związana jest z interpretacją biblijnego opisu stworzenia człowieka, a dokładniej, z pierwszymi jego wersetami, tzn: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i podobieństwo (Rdz 1,26), oraz: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył (Rdz 1,27). Zważywszy na negatywne skutki, jakie błędne rozumienie tych słów wywołało w życiu całej społeczności mniszej w Egipcie na przełomie IV i V wieku, trudno dziwić się, że Kasjan poświęca im swoją uwagę. Czyni to na początku X Rozmowy z abba Izaakiem poświęconej modlitwie, przywołując postać starca Serapiona „sławnego z surowości życia i doskonałości w ascezie”. Starzec ten, mimo, że przez „ponad pięćdziesiąt lat znosił chwalebnie trudy pustyni”, na skutek swej niewiedzy, wynikającej stąd, że nie pouczono go nigdy właściwie o naturze Boga, mniemał błędnie, że „nieskończona i niezłożona istota Boska ma kształty i rysy ludzkiej postaci”. Przekonanie to, wywodzące się z „niewiedzy dawnego pogaństwa, oddającego cześć bożkom w ludzkiej postaci”, nie było czymś odosobnionym, wielu ludzi uważało bowiem, że „niepojęty i niewysłowiony majestat prawdziwego Boga należy uwielbiać w jakimś obrazie”. Abba Serapion mimo, że nie był poganinem i „nigdy nie splamił się pogańskim zabobonem” uległ, niestety, w swej prostocie i niewiedzy, pozorom słów: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i podobieństwo (Rdz 1,26) i oddawał cześć Bogu mającemu „kształty i rysy ludzkiej postaci”. Gdy więc dowiedział się jak należy właściwie interpretować te słowa „załamał się na duchu, spostrzegł bowiem, że z jego serca zniknął gdzieś obraz Boga, ukształtowany na wzór człowieka, który dotąd przywoływał w modlitwie. Wybuchnąwszy gorzkim płaczem, z wielkim szlochem rzucił się na ziemię i wołał: «Biada mi biednemu! Zabrali mi mojego Boga! Do kogo teraz mam się zwracać, kogo uwielbiać, kogo błagać!?»”.
____________________________________
Wydarzenie to, nie poruszyłoby może aż tak bardzo Jana Kasjana, gdyby nie fakt, że mnichów podobnych do abba Serapiona było, niestety, na Pustyni Egipskiej więcej. Kiedy w roku 399, biskup aleksandryjski Teofil potępił w swym tradycyjnym Liście wielkanocnym[53] „absurdalną herezję antropomorfitów[54], zbijając ją w długich wywodach[55], prawie wszyscy mnisi, którzy zamieszkiwali prowincję egipską i w swej prostocie ulegli temu błędowi, przyjęli list z tak wielkim bólem, że znaczna część starców uchwaliła, aby społeczność braci wyklęła biskupa, jako zarażonego najgorszą herezją. Ich zdaniem, nauka Teofila, że wszechmogący Bóg nie jest podobny do człowieka, sprzeciwiała się bowiem słowom Pisma świętego, które wyraźnie zaświadczają, że Adam został stworzony na obraz Boży. Również ci mnisi, którzy mieszkali na pustyni Sketis, a pod względem doskonałości i wiedzy przewyższali wszystkich pozostałych żyjących w Egipcie, potępili list tak powszechnie, że z wyjątkiem abba Pafnucego, żaden inny kapłan kierujący kościołem na tej pustyni, nie pozwolił go czytać lub ogłosić na zebraniach”.
Sprawa była więc poważna, na tyle poważna, że jeśli o abba Serapionie Kasjan pisał jeszcze z pewnym zrozumieniem, nie nazywając go nigdy heretykiem i usprawiedliwiając jego osobisty dramat utraty obrazu Boga nieświadomością i brakiem wykształcenia, to tych, którzy zostali pouczeni, że „obrazu i podobieństwa nie należy rozumieć dosłownie, ale w sposób duchowy”, a mimo to „twierdzili z upartą przewrotnością, że nieskończona i niezłożona istota Boska ma kształty i rysy ludzkiej postaci”, Kasjan nie zawaha się nazwać heretykami, a ich nauki określić absurdem. „Niemożliwe jest przecież – powie – aby niezmierzony, niepojęty i niewidzialny Boży Majestat, podlegał ograniczeniu ludzkiej postaci. Ponieważ Jego natura jest bezcielesna, niezłożona i prosta , nie można Jej ani zrozumieć ani zobaczyć”. „Każdy więc – powie dalej – kto zna katolicką naukę, powinien wzgardzić poglądami antropomorfitów jako pogańskim bluźnierstwem i starć się dojść do takiej modlitwy, która wyklucza nie tylko jakikolwiek obraz czy ludzkie podobieństwo Boga (o takich rzeczach nie godzi się nawet mówić), ale także słowa, gesty i wszelkie inne znaki”. Uparte natomiast trwanie przy poglądzie, że Bóg jest podobny do człowieka powoduje „wielką obrazę Boga i poważną szkodę dla wiary katolickiej”.
Pisząc te słowa z perspektywy ponad dwudziestu lat od ukazania się listu biskupa Teofila (data powstania Rozmów, to lata 420-429), Kasjan znał doskonale konsekwencje jakie on wywołał. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły, przypomnijmy tylko, że następstwem listu były bardzo burzliwe spory orygenesowskie[63], których częścią była omawiana przez nas dyskusja na temat obrazu Boga. Temperatura tych sporów była tak gorąca, że wśród mnichów dochodziło nawet do zamieszek. W poszukiwaniu bardziej bezpiecznych miejsc wielu z nich opuściło wówczas Pustynię Egipską, wśród nich także Jan Kasjan.
____________________________________
Błędna egzegeza i ignorancja biblijna, miały więc swoje dalekosiężne skutki, które boleśnie dotknęły również autora Rozmów. Jest więc prawdopodobne, że mogło to być jednym z powodów dla którego zdecydował się na ten „dziwny i nieoczekiwany wtręt do swego dzieła”, jakim jest opowiadanie o abba Serapionie, oraz na wykład na temat interpretacji Pisma świętego w Rozmowie XIV. Powiedzieliśmy wcześniej, że warunkiem właściwego odczytania Pisma świętego według Kasjana, nie jest ψευδώνυμον, czyli świecka erudycja i czytanie uczonych komentarzy, ale świętość życia, która nawet ludziom niewykształconym otwiera – dzięki światłu Ducha Świętego – „oczy serca” (cordis oculi) i pozwala kontemplować najgłębsze tajemnice. Jako dowód Kasjan przytacza osobę abba Teodora, który natrafiwszy na niezrozumiały dla siebie fragment Pisma świętego, modlił się przez siedem dni i siedem nocy, aż w końcu otrzymał od Boga potrzebne światło. Wypadki na Pustyni Egipskiej, „skorygowały” jednak, jak się wydaje, tak jednoznaczne stanowisko Kasjana, który dostrzegał również potrzebę zdobywania wiedzy biblijnej. Nie tylko więc sam czytał komentarze egzegetyczne, ale „zachęcał” do tego swoich czytelników. Zamieszczając w Rozmowach opowiadanie o abba Serapionie, zdaje się bowiem mówić, że sama pobożność nie zawsze wystarcza i jeśli mnichowi zabraknie minimum wiedzy egzegetycznej, to „z powodu swej nieświadomości może, nie tylko wszystko utracić, ale nawet narazić się na niebezpieczeństwo śmierci wiecznej!”.
Zachęta Kasjana była jednak bardzo delikatna, aluzyjna, aby nie umknęła czytelnikowi podstawowa jego nauka dotycząca interpretacji Pisma świętego, a mianowicie, że prawdziwa wiedza – θεωρητική, to jednak coś więcej niż sprawność intelektualna. Na aluzyjność przesłania Kasjana, zwraca także uwagę badacz jego twórczości o. Columba Stewart OSB. W swojej monografii poświęconej Opatowi z Marsylii, doszukuje się jej nawet w brzmieniu imion bohaterów opowiadania o abba Serapionie, pisząc, m. in: „Nie może być większego kontrastu niż między Serapionem i Potynem (diakonem, tłumaczącym Serapionowi jak interpretować biblijny opis stworzenia człowieka – przyp. A. N.). Imię Serapiona ma posmak pogański (wywodzi się od Serapis), podczas gdy Potyn, którego imię oznacza "świecący" , gotów jest rozproszyć ciemności grzechu Serapiona. Kasjan przy każdej okazji podkreśla zarówno czcigodny wiek Serapiona jak i jego (teologiczny) "brak doświadczenia" czy "prostotę"... Potyn nie pochodzi z Egiptu, który ma zbyt widoczny pogański rodowód, ale z chrześcijańskiej Kapadocji – szczycącej się erudytami w dziedzinie teologii... Chociaż Kasjan nic nie mówi na temat jego wieku, jasne jest, że Potyn jest młodszy od Serapiona, dobrze jednak zna teologię wyjaśniając w jaki sposób "katolicki Kościół na całym Wschodzie" i "wszyscy przełożeni w Kościele" interpretują kluczowe fragmenty z Księgi Rodzaju”.
Różnice w interpretacji biblijnej i wynikającej z niej teologii, doprowadziły do sporów orygenesowskich, których następstwem był zmierzch złotego wieku monastycyzmu egipskiego. Jednym z rzeszy mnichów, zmuszonej do opuszczenia Pustyni był – jak wspomnieliśmy – Jan Kasjan, którego jako zwolennika orygenesowskiej interpretacji biblijnej, dotknęły prześladowania nie tylko w Egipcie, ale i w Konstantynopolu. Podejmując zagadnienia egzegetyczne w Rozmowach z Ojcami, Opat z Marsylii nie kierował się jednak rozliczeniem z przeszłością i wynikającymi z niej przestrogami, ale – jak się wydaje – troską o modlitwę i rozwój duchowy mnicha, na który właściwa egzegeza biblijna ma kluczowy wpływ.
____________________________________
„Zabrali mi mojego Boga”! – warunkiem doskonałej modlitwy
Zakładając klasztory w Galii, Opat z Marsylii chciał niewątpliwie wesprzeć tamtejszy młody Kościół, który pilnie potrzebował mniszej modlitwy i pracy, ale głównym celem życia monastycznego było dla Kasjana, o czym wyraźnie mówi w I Rozmowie z abba Mojżeszem „O zadaniu i celu mnicha”, osiągnięcie Królestwa niebieskiego i antycypowanie już tu na ziemi jego radości, poprzez kontemplację, czyli poznawanie i nasycanie się pięknem Boga. Myśl tę powtórzy wielokrotnie, m. in., w omawianej przez nas Rozmowie X, gdzie stwierdzi, że „jedynym celem i ideałem doskonałości mnicha powinno być aby już teraz, w swoim ciele, nosił obraz przyszłej szczęśliwości i w tym ułomnym naczyniu zakosztował niebieskiego życia i chwały”. Na wszystko więc, co Kasjan pisze trzeba patrzeć w tej właśnie perspektywie dążenia do Królestwa niebieskiego i „antycypowania niebieskiej chwały”. Także na jego wykład o egzegezie Pisma świętego w XIV Rozmowie i na opowiadanie o abba Serapionie, którego osobistą tragedią było to, że „zabrano mu jego Boga”, tzn. kazano mu wyrzec się błagania, uwielbiania i zwracania się Boga w ludzkiej postaci.
Historię z abba Serapionem należy, naszym zdaniem, odczytywać na kilku płaszczyznach. O dwóch już powiedzieliśmy, a mianowicie, o wyraźnym potępieniu przez Kasjana w tej historii, absurdalnej i głupiej (inepta) herezji antropomorfitów, oraz o zachęcie i obowiązku mnichów poznawania prawdziwej katolickiej nauki (catholica dogmata) dotyczącej interpretacji Pisma świętego. Przechodząc do kolejnego przesłania jakie z niej płynie, należy na wstępie zauważyć, że Kasjan mimo wszystko – o czym już wspomnieliśmy – traktuje abba Serapiona łagodniej niż pozostałych „zatwardziałych” antropomorfitów, doceniając jego lojalność wobec władzy kościelnej i otwartość na prawdziwą naukę mimo osobistego cierpienia jakie z tym się wiązało.
Na czym polegał zatem jego „błąd”? Aby odpowiedzieć na to pytanie powinniśmy zwrócić uwagę, że opowiadanie o abba Serapionie Kasjan umieścił na początku X Rozmowy poświęconej modlitwie, dając nam tym samym klucz do właściwego odczytania jej przesłania. Modlitwa w życiu mnicha miała zawsze podstawowe znaczenie ponieważ pozwala nie tylko na kontakt, na rozmowę z Bogiem, ale stwarza realną możliwość „zakosztowania niebieskiego życia i chwały”. Podobnie więc jak kiedyś uczniowie prosili Jezusa aby nauczył ich dobrze się modlić (por. Łk 11,1), tak samo wielu mnichów odwiedzało słynnych Ojców Pustyni z prośbą o rady w tej materii. Taki też, m. in., był cel pobytu Jana Kasjana w Egipcie, który zdobyte tam doświadczenie i naukę przekazał następnie w swoich pismach. Mówiąc najogólniej, w Regułach życia mnichów (księga II i III) skupił się na modlitwie wspólnotowej, natomiast w Rozmowach z Ojcami na modlitwie prywatnej. W Rozmowie IX po omówieniu czterech podstawowych rodzajów modlitwy (prośb [obsecrationes], modlitw ustnych [orationes], wspólnych błagań [postulationes] i dziękczynień [gratiarum actiones]), zaznaczył jednak, że modlitwą doskonałą jest „modlitwa płomienna” (oratio ignita), którą „sam Duch Święty, bez naszego udziału, zanosi do Boga” i której nie można „wyrazić słowami czy nawet objąć myślą”. Ten właśnie rodzaj modlitwy, „przekraczający wszystko, co podlega zmysłom” Kasjan zalecał mnichom jako najwyższą formę kontemplacji.
____________________________________
Nie wchodząc zbytnio w szczegóły jak osiągnąć modlitwę doskonałą, nazywaną także „modlitwą płomienną” (oratio ignita) i „modlitwą najczystszą” (oratio purissima) , powiemy tylko, że podstawowym jej warunkiem jest meditatio, czyli modlitwa nieustanna, puritas cordis, czyli wolność od jakiejkolwiek wady, i puritas mentis, czyli odejście od jakichkolwiek wyobrażeń podczas modlitwy. Na tym ostatnim warunku związanym z interesującym nas zagadaniem interpretacji słów: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i podobieństwo (Rdz 1,26), chcemy w tej chwili się skupić. Powiedzieliśmy już, że traktowanie tego wersetu ad litteram i przywoływanie przez abba Serapiona w czasie modlitwy obrazu Boga, ukształtowanego na wzór człowieka, Kasjan nazwał „ciężkim błędem” (gravis error). Autor Rozmów nie mówi jednak kogo konkretnie „widział” abba Serapion w ludzkiej postaci: Trójcę Świętą? Boga Ojca? Ducha Świętego? W tekście łacińskim pojawiają się jedynie słowa: Deus i Deitas. Zdaniem niektórych uczonych jest bardzo prawdopodobne, że abba Serapion miał na modlitwie przed oczyma obraz Jezusa Chrystusa w Jego ziemskim, poprzedzającym zmartwychwstanie człowieczeństwie. Powstaje pytanie: jeśli modlitwa miała prowadzić mnicha do „oglądania Boga” (dla Kasjana oznacza to „oglądanie Chrystusa”) i do „zakosztowania niebieskiego życia i chwały”, czy obraz Jezusa Chrystusa noszony w sercu w czasie modlitwy mógł w tym przeszkadzać?
Wszystko zależy – zdaje się twierdzić Kasjan – od tego, „jakiego” Chrystusa mnich nosi w sercu. „Błąd” abba Strapiona, i jego osobista tragedia, polegały na tym, że jego umysł postrzegał Chrystusa w kategoriach ludzkich, redukował Go do poziomu człowieka i kontemplował jedynie Jego ziemski obraz. Nie mógł więc oglądać Go w Jego uwielbionej, niebieskiej postaci, nie mógł tym samym „zakosztować Jego chwały”, ponieważ jednym z warunków aby to osiągnąć jest, jak wspomnieliśmy, usunięcie z serca wszelkich „ziemskich i materialnych wyobrażeń”, oraz „wykluczenie nie tylko jakikolwiek obrazu czy ludzkiego podobieństwa Boga, ale także słowa, gestu i wszelkiego innego znaku”.
____________________________________
Por. C. Stewart, Kasjan Mnich..., 185: „Istnieją poszlaki, które wskazują, że Kasjan myśli o antropomorficznej modlitwie do Chrystusa, np. skarga Serapiona na opuszczenie jest echem słów Marii Magdaleny, kiedy odkryła pusty grób (J 20,13). Zaraz po opowieści o Serapionie, Kasjan mówi o różnych spotkaniach z Chrystusem, poczynając od ziemskiej posługi Jezusa po Bożą chwałę Przemienienia. Te elementy ukazują chrystologiczną orientację opowieści Kasjana”. Na tę samą „chrystologiczną orientację” modlitwy abba Strapiona wskazują także pośrednio: L. Regnault, La prière continuelle "monologistos" dans les Apophtegmes des Pères, "Irenikon" 48 (1974), 491: „Le Dieu dont se souviennent les Pères du désert est ordinairement le Christ”, oraz V. Codina, El aspecto cristologico en la espiritualidad de Juan Casiano, "Orientalia Christiana Analecta" 17, Rome 1966, 99, który uważa, że formułę nieustającej modlitwy z Ps 69(70), “Panie wejrzyj ku wspomożeniu memu”, Kasjan adresował do Chrystusa.
Kasjan mówi o tym często w najbardziej teologicznym ze swoich dzieł pt. O wcieleniu Pańskim przeciw Nestoriuszowi, por. np. Księga III rdz. 7. Por. również C. Stewart, Kasjan Mnich..., 204: „Rozumienie modlitwy u Kasjana jest bardziej chrystocentryczne niż u Ewagriusza. Dla Kasjana – znać Chrystusa to znać Boga, a być z Chrystusem oznacza, że się jest z Nim i z Ojcem. Kasjan nie uważa więc kontemplacji Chrystusa za etap na drodze ku jedności z Bogiem, jak uważa Ewagriusz, który podkreśla przejście od wielości do jedności w zbliżeniu umysłu do Ojca.
Lament starca Serapiona: „Zabrali mi mojego Boga! Do kogo teraz mam się zwracać, kogo uwielbiać, kogo błagać”?, mógł więc być dla niego oczyszczeniem i szansą na dojście do doskonalej modlitwy, która przekracza ludzkie słowa i ludzką świadomość, wcześniej jednak sama ona musi „zrezygnować” z ludzkich słów i z rozumowego wyobrażania sobie Boga. Niestety, abba Serapion choć „sławny od dawna z surowości życia i doskonałości w ascezie”, nie był w stanie wyzwolić się z antropomorficznych więzów, choć przecież celem każdego mnicha czytającego i modlącego się Biblią (meditari), powinno być – powie Kasjan – spotkanie w niej Boga („Chrystusa pokornego i cielesnego”) i wspinanie się razem z Nim na Górę Przemienienia, aby tam oglądać Go „uwielbionego i przychodzącego w chwale swego majestatu”. Mówiąc inaczej, Kasjan zachęcał mnichów, aby od naśladowania ziemskiego życia Chrystusa (Jego pokory, postów, samotności), przeszli, dzięki doskonałej modlitwie i duchowej interpretacji Pisma świętego, do „zobaczenia Go uwielbionego” i do „zakosztowania jego chwały”. Interesujące przy tym jest, że w przeciwieństwie do Ewagriusza, dla którego modlitwa doskonała to całkowita pustka (“Błogosławiony umysł, który podczas modlitwy doświadcza zupełnej nocy”), Kasjan mówi o „widzeniu Chrystusa” nawet na najwyższym stopniu modlitwy kontemplacyjnej, choć to „widzenie” odbiega oczywiście od naszego, potocznego rozumienia postrzegania kogoś. Istotnie, przemieniony Chrystus, jest już po Bożemu transcendentny. Opisując Jego „fizjonomię” Kasjan mówi więc jedynie o „blasku”, „jasności oblicza” i „Boskiej chwale”. Kontemplować Go można zatem wyłącznie „duchowymi zmysłami”, a „widzieć” oznacza w tym wypadku bardziej „doświadczać”: doświadczać szczęścia, jedności i miłości „która łączy Ojca i Syna”. Ten szczególny moment, to szczególne doświadczenie Kasjan opisuje następująco: „umysł nie tworzy żadnych obrazów, język nie wypowiada słów, tylko dusza płonie ogniem niewysłowionego zachwytu, a serce nienasyconą gorliwością […], duch zaś wznosi się ponad wszystkie zmysły i rzeczy widzialne, i w niewysłowionych jękach i wzdychaniach zanosi modlitwę do Boga”.
Doskonała modlitwa (perfecta oratio) pozwalająca mnichowi osiągnąć stan kontemplacji i ekstazy, „zakosztowania niebieskiego życia” i „doskonałej miłości Boga” nie jest bynajmniej ucieczką w zapomnienie, chwilą wytchnienia od ziemskiego trudu, ale szansą na odzyskanie Bożego podobieństwa: „jesteśmy przekonani – powie Kasjan – że osiągnąwszy najwyższy stopień miłości dusza przyjmuje Boży obraz i podobieństwo”, „miłość bowiem przemienia sługi w synów i wyciska w ich sercach obraz i podobieństwo Boże”, „każdy więc, kto przez miłość stał się na obraz i podobieństwo Boże, ten kocha dobro dla rozkoszy, jaką znajduje w nim samym”.
____________________________________
Błąd abba Serapiona polegałby więc na tym, że przez fałszywy obraz Boga (Chrystusa), zniekształcony antropomorficznymi, ziemskimi wyobrażeniami, nie mógł razem z Nim wstąpić na Górę Przemienienia, tzn. nie mógł osiągnąć doskonałej modlitwy by oczyma serca zobaczyć Boską naturę Chrystusa i zakosztować miłości jaka panuje między Ojcem a Synem (To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie Mt 17,5). Jednym słowem, błędne rozumienie słów: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i podobieństwo (Rdz 1,26), spowodowało, że oglądając Boga (Jezusa) według ciała, a nie w postaci Bożej, pozbawił się możliwości „karmienia” Jego miłością i przemienienia „ze sługi w syna”, a w konsekwencji, pozbawił się możliwości bycia coraz bardziej na Boży obraz i podobieństwo.
Podsumowanie
Jak na mistrza życia duchowego przystało Kasjan starał się zachęcić swoich czytelników aby skupiali się przede wszystkim na tym co pozwala im osiągnąć Królestwo Niebieskie, a więc na doskonałości zdobywanej przez ascezę (actualis scientia) i na modlitwie, która już tu na ziemi pozwala „oglądać Boga” i „kosztować niebieskiego szczęścia”. Ponieważ modlitwa w czasach Kasjana oparta była prawie wyłącznie na meditatio Biblii, było rzeczą niezwykle ważną jak sam modlący się interpretował jej treści. Aby uniknąć „błędu” abba Serapiona i rzeszy innych mnichów, których fałszywa egzegeza wersetu Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i podobieństwo (Rdz 1,26), doprowadziła do herezji antropomorfizmu i „atrofii” modlitwy skażonej absurdalnymi obrazami (nie każda więc modlitwa pozwala „widzieć” i „kosztować Boga”), Opat z Marsylii starał się przekazać w swoich pismach (głównie w Rozmowie XIV), podstawy katolickiej egzegezy. Pragnął aby dzięki ich znajomości meditatio Pisma świętego prowadziła chrześcijanina do modlitwy doskonałej (płomiennej, czystej), która nie tylko „nie tworzy żadnych obrazów, nie wypowiada słów, ale płonie ogniem niewysłowionego zachwytu”, bo doświadczając miłości, która „łączy Ojca i Syna”, „wyciska w sercu modlącego się Boży obraz i podobieństwo”. Nauczanie Kasjana na temat modlitwy skierowane było do wszystkich chrześcijan, ale głównie do mnichów, bo „chociaż widzieć Jezusa mogą także ci, którzy mieszkają w miastach, zamkach lub wioskach, a więc ci, którzy prowadzą życie pracowite i czynne, to jednak nigdy nie będą Go oglądali w takim blasku, w jakim objawia się tym, którzy, za przykładem Piotra, Jakuba i Jana, idą za Nim na wysoką górę cnót ”[114]. Przytoczone słowa potwierdzają, że aby zrozumieć naukę Kasjana o modlitwie trzeba wyjść od jego duchowej interpretacji Pisma świętego[115] w kluczu chrystologicznym. Poza tym, omawiając zagadnienia meditatio i oratio, Kasjan raz jeszcze dał się nam poznać jako reprezentant zasady tzw. „złotego środka” (mediocritas). Myślą przewodnią jego nauczania było bowiem zawsze założenie, że „skrajności są jednakowo złe” (ἀϰρότητες - ἰσότητες)[116]. Z jednej strony będzie więc podkreślał, ze kluczem do prawdziwej wiedzy, do głębszego wniknięcia w Pismo święte nie są intelektualne rozważania, ale wzrost w świętości, z drugiej natomiast, że sama świętość, może czasem nie wystarczyć i dlatego potrzebna jest także minimalna wiedza na temat Pisma świętego, które dopiero wtedy, gdy jest właściwie rozumiane, może być właściwie medytowane, stając się, za sprawą łaski Bożej, źródłem prawdziwej wiedzy prowadzącej do przemiany człowieka. Powiedzieliśmy na samym początku, że Kasjan nie jest typowym egzegetą, i że w jego pismach nie znajdziemy analiz filologicznych i porównawczych. Omawiając werset Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i podobieństwo (Rdz 1,26), rozpatruje go przede wszystkim w kategoriach ascetycznych, pragnąc aby nie był on „przeszkodą” na drodze do doskonalej modlitwy. Jako nauczycielowi doskonałości przekonanemu, że na modlitwie „widzi się Boga w uwielbionym Chrystusie”, na tym bowiem najbardziej mu zależało. Sam miał tę łaskę, pisząc w jednym ze swoich dzieł: „widzę niewysłowioną światłość, widzę niewyrażalny blask, widzę wspaniałość nie do uniesienia przez ludzką słabość i ponad to, co śmiertelne oczy mogą znieść, majestat Boga promieniujący niewyobrażalnym światłem”.
____________________________________
Por. Rozmowa X,11,6.
O wcieleniu Pańskim przeciw Nestoriuszowi III,6.3 Tłum. polskie T. Lubowiecka w: C. Stewart, Kasjan Mnich..., 200.