Kościół św. Antoniego w Chorzowie - tradycja definiowana nowoczesnością Zabytki Sakralne
Powstanie w 1925 roku diecezji katowickiej jako części nowej struktury Kościoła katolickiego odrodzonej w 1918 roku Polski skutkowało także dyskusją o tożsamości sztuki sakralnej. Problem był niezwykle znamienny, dotykał sfery zdefiniowanej tradycją, Kanonem liturgicznym ale i był formą manifestacji tożsamości Państwa, społeczności lokalnej wobec sztuki a taką jest diecezja czy parafia. Wyrazem tego było np. zerwanie dotychczasowych związków artystycznych śląskich parafii. Miejsce artystów berlińskich, monachijskich, wiedeńskich, wrocławskich zajęli twórcy krakowscy, poznańscy, warszawscy.
Tożsamość diecezji definiował jej symbol katedra, parafii kościół. Diecezja w porozumieniu z władzami ówczesnego województwa śląskiego podjęła w 1927 roku dzieło budowy nowej katedry Chrystusa Króla. Punktem wyjścia był ogłoszony w 1925 roku konkurs architektoniczny na jej projekt. Nadesłane propozycje tak wybitnych architektów polski jak np. Romualda Gutta, Czesława Przybylskiego, Adolfa Szyszko-Bohusza czy Oskara Sosnowskiego nie znalazły uznania. Wybrano tradycyjny w formie, odwołujący się do koncepcji klasycyzmu postrzeganego jako styl narodowy projekt Zbigniewa Gawlika i Franciszka Mączyńskiego. Sytuacja gospodarcza, zmiana koncepcji architektonicznej i dekoracji m.in. rezygnacja z projektu wystroju rzeźbiarskiego Ksawerego Dunikowskiego, a po drugiej wojnie światowej polityczna uniemożliwiła realizację pierwotnego zamysłu i jego znaczną redukcję. Dyskusja o tym jak ma wyglądać katedra katowicka miała swój dwojaki wymiar: ogólnopolski, poprzedziła np. konkursy na projekt świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie czy kościoła p.w. św. Rocha w Białymstoku i Bazyliki Morskiej w Gdyni ale i lokalny np. realizację kościoła p.w. św. Antoniego w Chorzowie. Świątynie gdyńska i warszawska, mimo iż nigdy nie zostały zrealizowane tak jak katedra katowicka stały się wyznacznikami sporu o postrzeganie tradycji i nowoczesności w sztuce nie tylko kręgu sacrum ale i polskiej XX wieku. Kreacja chorzowska to wybitny przykład sztuki lat 1918-1939 ale i poszukiwania złotego środka między potrzebami Inwestora, tradycją Kościoła a postawą Twórcy, który swymi projektami i realizacjami uczestniczył w kreowaniu polskiej sztuki nowoczesnej.
Potrzeba budowy nowej świątyni w Królewskiej Hucie (od 1934 roku Chorzowa) powstała już przed wybuchem I wojny światowej, w skutek stałego, gwałtownego powiększania się liczby wiernych parafii św. Jadwigi. W 1929 roku ksiądz Jan Gajda - ówczesny proboszcz, postanowił kontynuować to dzieło. Zaprosił architekta Adama Ballenstedta z Poznania, który przygotował pięć wariantów projektu świątyni. Po otrzymaniu akceptacji ówczesnego ordynariusza katowickiego biskupa Arkadiusza Lisieckiego w latach 1930-1934 zrealizowano dzieło, które dzisiaj możemy uznać za jeden z najważniejszych przykładów modernizmu kręgu sacrum sztuki polskiej XX wieku. Ballenstedt - adept szkoły berlińskiej - był niezwykle doświadczonym architektem m.in. projektantem kościoła św. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy czy gmachu głównego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i dawnej Żeglugi Polskiej w Gdyni. Dzieło chorzowskie wyróżnia się spośród nich. Architekt zaproponował formę jednoprzestrzennego wnętrza na rzucie prostokąta, integrującego wspólnotę, którego wyróżnikiem zewnętrznym stała się wieża. Architekt całkowicie zrezygnował w kształtowaniu formy zewnętrznej świątyni z operowania porządkiem architektonicznym i symetrią, w to miejsce wprowadzając strukturę bryły, kontrastując horyzontalny układ korpusu świątyni z wertykalnym dzwonnicy. Wykorzystał tutaj również uwarunkowania naturalne terenu, znaczne różnice poziomów gruntu między fasadą a prezbiterium, nachylenie terenu. Efekt ekspresji podkreślił wprowadzając w fasadzie wejściowej i prezbiterium formę kolistych otworów okiennych (w typie rozet) i przełamując horyzontalny układ korpusu pionowymi arkadami zamkniętymi łukiem ostrym. Dopełnia to kamieniarka elewacji, surowa faktura cegły jest zaś elementem niezamierzonym. Tak jak forma wieży, którą miała wieńczyć iglica hełmu, tak elewacje miały być pokryte tynkiem. Rezygnację wymusił Wielki Kryzys Gospodarczy lat 1929-1936. Symbolikę frontu i prezbiterium podkreślają krzyże wpisane w strukturę kolistych okien, nad portalem wejściowym z wizerunkiem Chrystusa Ukrzyżowanego, a prezbiterium z literami ΑΩ czyli symboliką apokaliptyczną, Chrystusa jako Władcy Świata. Wnętrze tworzą trzy przenikające się struktury: jednoprzęsłowe wejścia, ponad którym chór muzyczny i prezbiterium, między którymi siedmioprzęsłowy korpus nawowy. Całość integruje sklepienie beczkowe na żaglach powiązane z podziałem ścian za pomocą profilowanych filarów tworzących formę nisz dla usytuowanych wewnątrz otworów okiennych. Architekt podkreślił w ten sposób symboliczne centrum kościoła, ołtarz główny, którego retabulum z wizerunkiem Św. Antoniego z Padwy i Ludu Śląskiego tworzy ramę dla Tabernakulum i powiązane zostało z formą witrażowego okna z przedstawieniem Widzenia Świętego Antoniego i rozmieszczonymi po bokach witrażami: Adoracji Najświętszego Sakramentu i Chrystusa Zmartwychwstałego. Symetrycznym odpowiednikiem jest przestrzeń wejścia - chóru muzycznego z witrażem: Veraicon i usytuowanymi poniżej: Piety - w kaplicy Chrztu św. i Baranka Mistycznego. Całość wiążą wielobarwne witraże ornamentalne korpusu nawowego, będące obrazem piękna niewidzialnego, co podkreśla kolorystyka ścian i sklepienia. Adam Ballenstedt wraz z Bogusławem Langmanem - autorem retabulum oraz Stanisławem Powaliszem i Dezyderym Mocznayem - witraże wykreowali nowoczesną przestrzeń symboliczną, która sposobem przekazu, doborem środków artystycznych posługiwała się językiem tradycji. Odpowiadała także potrzebom ówczesnej religijności, którą wówczas definiował m. in. Kongres Eucharystyczny, rozwijający się kult Najświętszego Serca Pana Jezusa ale i potrzeby duchowe bractw działających na terenie ówczesnej parafii św. Jadwigi Śląskiej, z której wywodzi się dzisiejsza Wspólnota Parafialna. Tak kreacja artystyczna stała się nośnikiem symbolu, obrazem tego co niewidzialne.
Andrzej Holeczko-Kiehl
Historyk sztuki
Muzeum Śląskie w Katowicach