W warsztacie Akwili i Pryscylli Lectio Divina ze Św. Pawłem
Ks. Dr Hab. Prof. UO Jan Kochel
Przyjaźń Pawła z Akwilą i Pryscyllą jest pięknym przykładem owocnej współpracy zawodowej oraz ewangelizacyjnej. Poznali się w Koryncie, do którego małżonkowie przybyli po przymusowej emigracji z Rzymu. Powodem ich wygnania ze stolicy Cesarstwa był edykt cesarza Klaudiusza (w 41 lub 49 roku po Chr.), o którym wspomina Swetoniusz w swoim dziele Życie Klaudiusza: „Wypędził (Klaudiusz) z Rzymu Żydów, którzy podburzeni przez Chrestosa (Chrystusa) wywoływali częste zamieszki”. Powodem prześladowania Żydów było prawdopodobnie coraz częstsze przechodzenie pogan na judaizm (prozelityzm), które wzbudziło już niepokój cesarza Tyberiusza. On pierwszy podjął próbę wypędzenia Żydów z Rzymu. Problem wzmógł się wraz z pojawieniem się w stolicy Cesarstwa judeochrześcijan. Reakcja cesarza Klaudiusza była zdecydowana i wymierzona przede wszystkim w elity, do których niewątpliwie należeli Akwila i Pryscylla.
CZYTAJ!
Dz 18,1-4; Łk 10,1-12
Pan wyznaczył innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam zamierzał się udać. Mówił do nich: „Żniwo jest wprawdzie wielkie, ale mało robotników. Proście więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na swoje żniwo. Idźcie! Posyłam was jak jagnięta między wilki. Nie noście sakiewki ani torby podróżnej, ani sandałów i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Kiedy wejdziecie do jakiegoś domu najpierw mówcie: «Pokój temu domowi». Jeśli jest tam wiek godny pokoju, spocznie na nim wasz pokój; a jeśli nie, wróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają. Bo kto pracuje, ma prawo do zapłaty. Nie przenoście się z domu do domu. A gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i przyjmą was, jedzcie to, co wam podadzą. Uzdrawiajcie tam chorych i mówcie im: «Nadchodzi już do was królestwo Boże». Gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i nie przyjmą was, wychodząc na jego ulice, powiedzcie: «Strząsamy wam nawet proch z waszego miasta, który nam przylgnął do nóg. Wiedzcie jednak, że nadchodzi już królestwo Boże». Mówię wam, że w owym dniu lżej będzie Sodomie niż temu miastu”.
ROZWAŻ!
Małżonkowie Akwila i Pryscylla byli ludźmi zamożnymi, wykształconymi, wolnymi obywatelami Rzymu. Oboje posiadali imiona łacińskie (Aquila znaczy – „orzeł”, a Priscilla – „[pochodząca] z dawnego rodu”). Akwila był Żydem rodem z Pontu (Małej Azji), zaś nieznane jest pochodzenie jego żony, nazywanej też zdrobniale Prysca. Po opuszczeniu Rzymu szukali miejsca, w którym mogliby na nowo ułożyć swoje życie i założyć dom. Wybór Koryntu podyktowany był względami ekonomicznymi i religijnymi. Joachim Gnilka uważa, że „o wyborze Koryntu na miejsce ucieczki w przypadku Akwili i Pryscylli mogły zdecydować relacje między cives Romani Koryntu i Rzymu. Możliwości przemieszczania się były wtedy duże i wykorzystywano je w większym stopniu, niż to sobie zwykle wyobrażano, a korzystali z nich szczególnie ludzie wolni i należący do zamożniejszej warstwy społeczeństwa, więc także Akwila i Pryscylla” (por. Paweł z Tarsu, Kraków 2001, 92-96. 118-121). W mieście istniała też silna diaspora żydowska.
Korynt położony u stóp wapiennego wzgórza Akrokoryntu (575 m n.p.m), oddalony był od Aten o około 90 km. „Było to miasto tryskające życiem, jedno z najważniejszych miast portowych epoki starożytne z dostępem do dwóch mórz, z dwoma portami: dwa kilometry na północ od miasta położony przy Zatoce Korynckiej Lechaion – otoczony murami, wzdłuż których biegła wspaniale zbudowana ulica – oraz pięć kilometrów ku wschodowi Kenchry, położone nad Zatoką Sarońską” (J. Gnilka).
Z Dziejów Apostolskich dowiadujemy się, że powód dla którego Paweł zatrzymał się w domu Akwili i Pryscylli miał charakter nie tyle religijny, co zawodowy. Łączyła ich wspólna profesja – wyrabianie namiotów (Dz 18,3; por. 1 Kor 4,12). To bardzo popularne wówczas zajęcie wiązało się z odpowiednimi umiejętnościami i dobrą koniunkturą (zapotrzebowaniem). Apostoł wkrótce po przybyciu do miasta udał się do domu – warsztatu Akwili. Prawdopodobnie było to też miejsce jego późniejszej półtorarocznej działalności misyjnej, katechetycznej i liturgicznej w mieście (Dz 18,11). Z listów Pawła dowiadujemy się więcej szczegółów na temat rozwoju ich współpracy. W Liście do Rzymian Apostoł wspomina o tym, że dla niego „narażali siebie” (Rz 16,3). Jest to zwrot, który wskazywałby na pełne odwagi i ofiarność zaangażowanie i to nie tylko na rzecz Apostoła, ale „wszystkich Kościołów pogan” (tj. nowych wspólnot chrześcijańskich; por. Rz 16,4). W tym samym miejscu Apostoł każe pozdrowić „Kościół gromadzący się w ich [Akwili i Pryscylli] domu” (Rz 16,5). Wspólnota w Koryncie wyraźnie identyfikuje się z tym „kościołem domowym” (por. 1 Kor 16,19). Nie można pominąć też wspólnej misji Apostoła i małżonków w Efezie (1 Kor 16,19). Wreszcie w zakończeniu Drugiego Listu do Tymoteusza, kiedy Paweł zostaje opuszczony przez swoich współpracowników, na liście pozdrowień szczególnie bliskich jego sercu pojawiają się znów znani małżonkowie (2 Tm 4,19). Widać więc wyraźnie, jak istotną rolę odgrywali oni w osobistym życiu Apostoła narodów i życiu całego Kościoła pierwotnego.
Ewangelizacja w Koryncie w dużej mierze skierowana była jeszcze do diaspory żydowskiej. Paweł początkowo naucza „w każdy szabat […] w synagodze”, gdzie „starał się przekonać zarówno Żydów, jak i Greków” (Dz 18,4; por. 5,42). Trudno mu było od razu zerwać ze zwyczajami i formami pobożności znanymi od dzieciństwa, określającymi jego żydowską tożsamość. Początkowo naucza więc raz w tygodniu, w ostatni dzień tygodnia (szabat), świętowany przez Żydów jako dzień przeznaczony na modlitwę i odpoczynek. Nauczał w miejscu powszechnie uznawanym – w synagodze (hebr. bet ha-kneset – „dom posiedzeń”; gr. synaoghè – „zwołanie, zgromadzenie”). Apostoł nauczał zarówno Żydów, jak i nawróconych judeochrześcijan oraz Greków, tzn. bojących się Boga – prozelitów, którzy mieli wstęp do synagogi.
Z relacji samego Pawła wynika, że spora liczba Żydów przyjęła Ewangelię (por. 1 Kor 7,18n; 9,20). Przyjął ją nawet przełożony synagogi Kryspus wraz z całym swoim domem (Dz 18,8). Oznaczało to, że sam Apostoł ochrzcił go i jego rodziną (1 Kor 1,14). Liczne nawrócenia wśród Żydów potwierdza wcześniejsza relacja z Jerozolimy, gdzie – jak wspomina Łukasz: „słowo Boże rozszerzało się coraz bardziej. Zwiększała się bardzo liczba uczniów (…). Uwierzyło nawet wielu kapłanów” (Dz 6,7). Chodziło tutaj zapewne o przełożonych synagog, nauczycieli (rabbi) lub uczonych w Piśmie.
Apostoł narodów kontynuował misję ewangelizacyjną Mistrza z Nazaretu i Jego uczniów. Jezus dokładnie określił jej podstawowe etapy, metody oraz treści (kerygmat):
Idźcie! – wyzwał Jezus. Posyłam was jak jagnięta między wilki.
Nie noście sakiewki ani torby podróżnej, ani sandałów i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Kiedy wejdziecie do jakiegoś domu najpierw mówcie: «Pokój temu domowi» (…) Uzdrawiajcie tam chorych i mówcie im: «Nadchodzi już do was królestwo Boże».
Gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i nie przyjmą was, wychodząc na jego ulice, powiedzcie: «Strząsamy wam nawet proch z waszego miasta (…)» (Łk 10,3-12).
Każdy ewangelizator wezwany był do dynamicznego głoszenia ewangelii, do wychodzenia i poszukiwania tych, którzy mają ją usłyszeć (Idźcie! ). Z nakazem głoszenia wiązały się trzy wskazania praktyczne zachowane w relacji Mateusza i Łukasza:
a) postulat ubóstwa uczniów (por. Mt 10,9-10; Łk 10,4a),
b) pouczenie o zachowaniu się u odwiedzanych (por. Mt 10,11-13; Łk 10,4b-9)
c) instrukcja na wypadek nieprzychylnego przyjęcia (por. Mt 10,14-15; Łk 10,10-12).
Wskazania te mocno związane były ze zwyczajami, mentalnością i kulturą Bliskiego Wschodu oraz z sytuacją pierwotnego Kościoła.
Do normalnego wyposażenia wędrownego nauczyciela (misjonarza czy ewangelizatora) należały kij, buty i torba. Kij służył przede wszystkim do obrony przed zwierzętami i ludźmi. Bez sandałów trudno wędrować po rozpalonym piasku. Do torby zabierano prowiant na drogę wraz z wodą. W podróż brano ze sobą pieniądze, które przechowywano w specjalnych sakwach albo ukrywano za pasem płaszcza lub dolnej odzieży. Zabierano też dwie lub więcej szat, które wkładano jedną na drugą.
Jezus wyraźnie radykalizuje panujące zwyczaje i domaga się od swoich uczniów „rzeczywistego minimum”, które będzie wyrazem ich ubóstwa, zaufania Bogu i oddania się sprawie ewangelizacji. Nakaz ten stwarzał również okazję do hojnego przyjęcia ewangelicznych misjonarzy przez wspólnoty chrześcijańskie: „Nie bierzcie w drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski. Wart jest bowiem robotnik swej strawy” (Mt 10,10).
Rady dotyczące troski wspólnoty o wędrownych misjonarzy odnoszą się do późniejszych zwyczajów panujących w gminach wczesnochrześcijańskich. Apostoł Paweł radził chrześcijanom w gminach Azji Mniejszej i Grecji, aby „ten kto pobiera naukę wiary, niech użycza ze wszystkich swych dóbr temu, kto go naucza” (Ga 6,6) oraz „tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 9,14). Również Paweł otrzymywał wsparcie od Filipian (Flp 4,15-17). Chociaż wobec innych Kościołów chwali się, że głosił im Ewangelię za darmo i zarabiał „pracą rąk własnych” (1 Kor 4,12).
Postulaty Jezusa i Pawła wobec misjonarzy nie są ascetycznymi wskazaniami, lecz praktycznymi postulatami, warunkującymi skuteczną realizację zadań ewangelizacyjno-katechetycznych. Stwierdzenie to dotyczy również pozostałych postulatów, które mają wybitnie praktyczne znaczenie (por. Didache 11,5).
We wskazaniach misyjnych znaczącą rolę odgrywa myśl o wiarygodności uczniów, o ich autorytecie wypływającym przecież z mandatu samego Jezusa i sądzie nad tymi, którzy będą ich przyjmować i słuchać: „Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32-33). Istotne jest, że Jezus występuje tutaj nie jako sędzia, ale jako świadek wobec Ojca, który ostatecznie rozliczy tych, którzy wzgardzą głoszoną Ewangelią. Według tekstów paralelnych Jezus jako Syn Człowieczy „przybędzie w chwale Ojca wraz ze swymi aniołami” (Mk 8,38; por. Mt 25,34; Łk 9,26; 12,8-9; 2 Tm 2,12) na sąd nad ludźmi, którzy nie przyjęli Ewangelii.
Uczeń Jezusa jako głosiciel Ewangelii sprawuje misję ewangelizacyjną z mandatu Jezusa i Kościoła. To nadaje misji wyjątkową wartość i znaczenie oraz podkreśla godność pełniących „posługę słowa” (Łk 1,2; Dz 1,21n; 6,4). Ewangelizujący i katechizujący we wspólnocie Kościoła obdarzeni są szczególnym autorytetem, który – o czym nauczający nie może zapomnieć – ma swoje źródło w Osobie i dziełach Jedynego Nauczyciela. W związku z tym Jan Paweł II przypomina wszystkim nauczycielom i wychowawcom chrześcijańskim o szczególnej więzi i o gorącej miłości do Chrystusa – Nauczyciela, który „objawia ludziom Boga i podobnie człowiekowi człowieka; do Nauczyciela, który zachowuje, uświęca i prowadzi; który żyje, mówi, pobudza, porusza, naprawia, sądzi, przebacza, idzie z nami każdego dnia po drogach historii; który jako Nauczyciel, przychodzi i przyjdzie w chwale” (Ct 9).
Warto zatem zapytać o realizację niezmiennych wskazań ewangelicznych:
* Jak dziś małżonkowie chrześcijańscy angażują się w życie i misję Kościołów lokalnych? Czego mogą nauczyć się od Akwili i Pryscylli?
* Jak należy rozumieć Łukaszowy zwrot o „rozszerzaniu się słowa Bożego” (Dz 6,7; 12,24)?
* Jan Paweł II podczas pielgrzymki jubileuszowej śladami św. Pawła podkreślał znaczenie kultury greckiej: „Kościół powszechny nigdy nie zapomni o tym, co dało mu greckie chrześcijaństwo, ani nie przestanie dziękować za trwały wpływ greckiej tradycji” (Ateny, 4 maja 2001 r.). Czy współcześni uczniowie Chrystusa potrafią podjąć prawdziwie misyjny dialog z mieszkańcami różnych krajów „starego kontynentu” (Europy)?
* Jak dziś wcielać w życie misyjne wskazania Jezusa odnośnie ubóstwa głosicieli, pouczenia o zachowaniu się pośród ewangelizowanych czy wskazania na wypadek nieprzychylnego przyjęcia przez nich?
MÓDL SIĘ!
Prośmy Boga, byśmy potrafili przyjąć wskazania sługi Bożego Jana Pawła II, który podczas pielgrzymki do Grecji wyznał:
Właśnie na modlitwie Jezusa, a nie naszych umiejętnościach, opiera się ufność, że możemy także w rzeczywistości doczesnej ustanowić pełną i widzialną komunię wszystkich chrześcijan. Pamięć o czasach, gdy Kościół oddychał «dwoma płucami», niech przynagla chrześcijan Wschodu i Zachodu, aby szli razem w jedności wiary, szanując uprawnione odrębności, akceptując się wzajemnie i wspomagając jako członkowie jednego Ciała Chrystusa. Silni nadzieją, która pochodzi od Chrystusa i wsparci braterską modlitwą tych wszystkich, którzy poprzedzili nas w wierze, kroczmy nadal w naszej ziemskiej pielgrzymce jako prawdziwi głosiciele Dobrej Nowiny, napełnieni radością wielkanocną, która jest w naszych sercach i spragnieni dzielenia się nią ze wszystkimi.
Jan Paweł II, Ateny - Grecja 5 maja 2001 r.
ŻYJ SŁOWEM!Na różnych kontynentach prześladowani są katoliccy katecheci świeccy i duchowni. Dla wielu, rewolucyjna wieść, że „Bóg jest Miłością”, wciąż stanowi niewygodną prawdę. Te alarmujące słowa kard. Cláudio Hummesa opublikował dziennik L’Osservatore Romano. Prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa komentuje tam swój list do katechetów na całym świecie, wskazuje, że w zależności od kraju katecheci pracują w skrajnie różnych warunkach. Od dobrobytu po składanie ofiary z własnego życia za głoszenie Ewangelii. „Szczególnie na terenach misyjnych katecheci pełnią wprost bohaterską służbę. Wielu oddaje życie za wiarę” – podkreślił kard. Hummes. Przypomniał również, że w Ameryce Łacińskiej nadal giną ludzie, których jedyną winą jest to, iż są katechetami. Podobne sytuacje mają miejsce w Afryce i Azji. Prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa podkreślił, że dla wielu prawda o Bogu-Miłości jest wciąż niewygodna. A tylko ona, jak zaznaczył kard. Hummes, jest w stanie naprawdę przemienić ludzkie życie.