Współbojownik – Epafrodyt Lectio Divina ze Św. Pawłem
Ks. Dr Hab. Prof. UO Jan Kochel
Wśród towarzyszy Pawła wyróżnia się postać Epafrodyta, który często otrzymuje od Apostoła specjalne zadania. Jednym z nich była misja w Filippi. Paweł pisze w Liście: Uznałem także za konieczne posłać do was Epafrodyta, mego brata, współpracownika i towarzysza w boju, którego przysłaliście, aby zaradzał moim potrzebom (Flp 2,25). W kontekście misji ewangelizacyjnej pojawia się również problem ofiar i trudów ponoszonych w służbie Ewangelii oraz kwestia „godziwej zapłaty” dla nauczycieli i wychowawców chrześcijańskich.
CZYTAJ!
Ga 6,1-10; Łk 10,7-12
Pan Jezus wyznaczył innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam zamierzał się udać. Mówił do nich: „Żniwo jest wprawdzie wielkie, ale mało robotników. Proście więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na swoje żniwo. Idźcie! Posyłam was jak jagnięta między wilki. Nie noście sakiewki ani torby podróżnej, ani sandałów i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Kiedy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi». Jeśli jest tam człowiek godny pokoju, spocznie na nim wasz pokój; a jeśli nie, wróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają. Bo kto pracuje, ma prawo do zapłaty. Nie przenoście się z domu do domu. A gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i przyjmą was, jedzcie to, co wam podadzą. Uzdrawiajcie tam chorych i mówcie im: «Nadchodzi już do was królestwo Boże». Gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i nie przyjmą was, wychodząc na jego ulice, powiedzcie: «Strząsamy wam nawet proch z waszego miasta, który nam
ROZWAŻ!
Apostoł narodów wielokrotnie podkreślał fakt swojej niezależności finansowej, ciężkiej, osobistej pracy fizycznej, zabezpieczającej jego i innych utrzymanie oraz wytrwałej posługi wobec Ewangelii. W nauczaniu Pawła obecna jest też słynna maksyma: „Kto nie chce pracować, niech [też] nie je!” (2 Tes 3,10; por. Rdz 3,19). Apostoł zachęcał bowiem wiernych w gminach: […] spełniajcie to, co do was należy, i sami pracujcie na swe utrzymanie, abyście postępując szlachetnie wobec ludzi z zewnątrz, nie byli od nikogo zależni (1 Tes 4,11n).
Czy to oznacza, że nauczanie i wychowywanie w wierze – głoszenie Ewangelii nie zasługuje na „godziwą zapłatę”?
Pan Jezus posyłając siedemdziesięciu dwóch z misją głoszenia i uzdrawiania wyraźnie zaznaczył: […] kto pracuje, ma prawo do zapłaty (Łk 10,7). Podobnie Paweł uczył, że ten, kto pobiera naukę, niech użycza ze wszystkich swoich dóbr temu, kto go naucza (Ga 6,6; por. Rz 15,27n; 1 Kor 9,14). Uczący się Ewangelii powinien zatem odpowiednio wynagrodzić swojego nauczyciela. W przytoczonym tekście pojawia się dwukrotnie grecki czasownik katechein, i to w podwójnej postaci: raz w formie imiesłowu biernego – katechoumenos, oznaczającego nauczanych, tj. uczniów, drugi raz w formie imiesłowu czynego – katechon, oznaczającego nauczającego, tj. nauczyciela (R. Murawski).
Kim według Pawła byli owi nauczani (uczniowie)? Zapewne chodzi o nowo nawróconych, którzy otrzymywali o misjonarzy – współpracowników Apostoła naukę chrześcijańską. Wskazuje na to dopełnienie, które występuje obok czasownika katechein. A jest nim Słowo – ton logon jako Słowo Boże, Słowo Ewangelii, orędzie chrześcijańskie. Uczniowie byli zatem tymi, którzy „otrzymywali Słowo”; otrzymywali nie tyle pierwsze pouczenie (kerygmat), co dalszą naukę, która pozwoli przekonać się o całkowitej pewności nauk, których [już] udzielono (Łk 1,4). Chodzi więc o systematyczną i organiczną katechezę.
Warto pytać też o to, kim byli nauczający (nauczyciele)? Niektórzy dopatrują się w tym sformułowaniu świadectwa na potwierdzenie istnienia już w owym czasie urzędu czy funkcji katechety. Czy zatem sam Paweł wprowadził termin katechon na określenie nauczyciela Ewangelii – wczesnochrześcijańskiego katechety? Zapewne chodzi tutaj o bliskich współpracowników Apostoła, pochodzących spośród Galatów, może samego Epafrodyta?
Listy Pawła wskazują na jedną lub dwie postacie noszące to imię. Pierwszy Epafras, gr. skrót od Epafrodyta, który założyciel gminy chrześcijańskie w Kolosach (por. Kol 1,7n; 4,12n), współwięzień Pawła w Rzymie (Flm 22) oraz Epafrodyt, od gr. Epafroditos, czyli „pod opieką Afrodyty; miły, czarujący”, który kojarzy się z chrześcijaninem pochodzącym z Filippi, wysłanym przez gminę do pomocy Pawłowi w więzieniu (por. Flp 2,25; 4,18).
Współpracownicy podejmowali prawdziwy bój o wzniosłe ideały życia (por. Flp 1,30; Kol 2,1). W pierwotnych gminach istniała np. prawdziwa wspólnota dóbr (por. Dz 2,33n; 4,32-37; 1 Tm 6,18), dzielono się wszelkimi dobrami materialnymi i duchowymi oraz wspierano wszelkimi charyzmatami w służbie Ewangelii. Wspólne posiadanie dóbr nie pozbawiało jednak nikogo prywatnej własności (Dz 5,4), lecz zmieniało sposób korzystania z nich: zostały one oddane na użytek wspólnoty (ideał przejęty później przez wspólnoty zakonne). Wyrazem jedności była również troska o biednych, chorych i potrzebujących – zbiórki na rzecz ubogich (por. Dz 11,28-30; 1 Kor 16,1-4). Taki ideał życia wspólnotowego Paweł próbował zaszczepić w gminach, które zakładał. Do gminy Filippi pisał: Tylko sprawujcie w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja – czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka – mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię… (Flp 1,27), a Kolosan prosił, by postępować w sposób godny Pana, ku pełnemu [Jego] upodobaniu, wydając owoce we wszelkich dobrych czynów i wzrastając przez głębsze poznanie Boga (Kol 1,10). Poganie uznają ten styl życia za niezwykle pociągający, czemu dają świadectwo w słynnym zawołanie: Patrzcie, jak oni się miłują!
Znakiem jedności pierwotnego Kościoła była troska o biednych i nagląca potrzeba głoszenia Ewangelii. Warto zatem pytać:
Co pozostało z tych wczesnochrześcijańskich ideałów?
Dlaczego w początkach działalności Kościoła istotne było pierwszeństwo głoszenia słowa Bożego przed działalnością charytatywną (por. Dz 6,2)?
Współbojownik to ten, który podejmuje walkę o braci w wierze. Gdzie szukać takich prawdziwych bojowników dla dzieła nowej ewangelizacji? (Kol 2,1; por. RMis 33). Czy pogoń za dobrami materialnymi nie jest dziś główną przeszkodą w rozwoju misji głoszenia Dobrej Nowiny?
MÓDL SIĘ!
Panie Jezu, (…) Ty znasz wszystkie zakamarki ludzkiego serca i bezlitośnie obnażasz nasze najbardziej skryte uczucia, nasze słabości, lęki, nikczemności, każdą naszą niewierność. Panie Jezu, jesteśmy zadowoleni, że Ty znasz nas w ten sposób, ponieważ nas kochasz, jesteś nam przyjacielem, oblubieńcem, nauczycielem, umarłeś za nas, za nasze grzechy. I jeśli je odkrywasz, to po to, by nam je przebaczyć, dając nam odwagę, siłę, pogodę ducha, zapał, radość. Spraw, abyśmy z tej medytacji zaczerpnęli nie tylko jasną świadomość Twoich wymagań i naszego biednego i ciasnego serca, ale również zawierzenie w Twoje miłosierdzie. Nie ufamy naszej wiedzy lub mądrości, lecz mamy ufność w Twojej dobroci i w darze Twojego Ducha. Dawaj nam Go w obfitości, abyśmy mogli zanurzyć się w Twoim życiu, w tajemnicy zbawienia i w Tajemnicy Trynitarnej, a nie tylko by zrozumieć dokładny sens Twoich słów.
kard. C. M. Martini
ŻYJ SŁOWEM!
Katolicki portal wiara.pl doniósł o niespodziewanym sukcesie „Biblii za jedno euro” – inicjatywy wydawniczej genewskiego Towarzystwa Biblijnego. W ciągu jednego zaledwie roku udało się sprzedać 880 tys. egzemplarzy taniego Pisma Świętego po francusku: 330 tys. we Francji, 120 tys. w Szwajcarii i 420 tys. w Afryce. Wyniki sprzedaży ośmiokrotnie przekroczyły oczekiwania wydawcy. Nad Sekwaną 40 proc. nakładu rozprowadzono za pośrednictwem Internetu, 22 proc. w supermarketach, resztę (38 proc.), w zwyczajnych księgarniach. Choć nikt nie kwestionuje ogromnego sukcesu „Biblii za euro”, dziennik La Croix przypomina o kontrowersjach, jakie towarzyszyły tej inicjatywie, a to dlatego, że posłużono się ewangelickim tłumaczeniem Pisma Świętego zamiast istniejącego już ekumenicznego, przygotowanego wspólnie przez protestantów, katolików i prawosławnych, a wydanego przez Zjednoczone Towarzystwa Biblijne. Zachęceni powodzeniem taniej Biblii Szwajcarzy przygotowują już kolejny, jak sądzą, bestseller, a mianowicie Biblię archeologiczną dla ciekawskich. Nasuwa się pytanie: do czego może doprowadzić taka „komercjalizacja Pisma Świętego”?